sobota, 24 grudnia 2022

Filmy na każdą okazję - Boże Narodzenie

Zgodnie z tradycją w Polsce wyżerka wigilijna rozpoczyna się wraz z „pierwszą gwiazdką nad głową”. Jest to symboliczne nawiązanie do Gwiazdy Śmierci zwiastującej narodziny Luke'a Skywalkera, którą według Książki Telefonicznej na wschodniej stronie nieba ujrzeli Trzej Żulowie. Wyżerkę, jak każe obyczaj, postną, rozpoczyna się libacją i czytaniem fragmentu Tablicy Ogłoszeń Jana Dzbana w części dotyczącej narodzin Jedi. Potem uczestnicy wyżerki wzajemnie łamią się kołem, jednocześnie składając ofiarę z ludzi. Na stole przykrytym brudną ceratą z PRL-u z wiązką chwastów pod spodem ustawia się o jedną flaszkę więcej, niż wynosi liczba zgromadzonych meneli. Dodatkowa flaszka przy stole wigilijnym przeznaczona jest dla niezapowiedzianego dzielnicowego, a zwyczaj ten upowszechnił się w XXII wieku. Ważnym zwyczajem towarzyszącym wigilii Bożego Przyrodzenia jest śpiewanie świńskich piosenek. Często też pod krzakiem umieszczane są pułapki, które wedle tradycji przynosić ma gwiazdor np. Brad Pitt, nieletni przestępcy, Aniołek Śmierci lub gwiazdka porno.

Istnieje od groma produkcji poświęconych Bożemu Przyrodzeniu. Głównie są to filmy lekkie, łatwe i przyjemne. Są one zatem mało wymagające. Ponieważ lubię wyzwania, na Święta proponuję produkcję zgoła odmienną, a mianowicie "Begotten" z roku 1990. Owe niezrozumiałe dzieło również odnosi się do narodzin syna bożego. Proces ten jest z resztą utrwalony na taśmie. Różnica polega na tym, że to nie Bóg rodzi syna ludzkiego bezpośrednio, ale przy pomocy Matki Ziemi. Następnie wesoła dwójka jest czczona przez zwykłych śmiertelników odzianych w łachmany. Ponieważ "Begotten" stanowi na wskroś artystyczną wizję twórcy to za licho nie idzie domyślić się, o co w nim chodzi. Przytoczona przeze mnie treść dzieła pochodzi z opisu zamieszczonego w necie. Oglądając film "na świeżo" trudno stwierdzić co dzieje się na ekranie tym bardziej, iż jest on nakręcony w specyficzny sposób z wykorzystaniem efektu saturacji. Kadry są mocno prześwietlone, a kontrast podkręcony na maksa. W połączeniu ze ścieżką dźwiękową, którą stanowią głównie odgłosy przyrody, otrzymujemy oniryczną atmosferę rodem z dusznego koszmaru. Po ekranie zaś wiją się w konwulsjach nagie postacie. Największym jednak atutem są dla mnie ujęcia czołgania się w błocie. Produkcja jest przez mniej obytych z dziwnymi filmami widzów oskarżana o bycie pretensjonalną oraz pseudoartystyczną. Nie należy zbytnio sugerować się tymi głosami, lecz samemu przekonać się o jej wartości. Trzeba jednak pamiętać, iż jako jest to film z gatunku tych surrealistycznych, to brak mu konkretnej fabuły, wypełniony jest za to licznymi odniesieniami wprost ze świata kina, religii czy sztuki i jest utrzymana w mocno surowej stylistyce. Jak więc widać "Begotten" idealnie nadaje się na świąteczny seans z rodziną, jak również bez rodziny. Ten mocno sugestywny oraz pełen symboli, czarno-biały obraz gwarantuje niezapomniane przeżycia.

środa, 21 grudnia 2022

Światy odmienne - Kevin sam w Sodomie

Coraz bliżej święta. Niestety nadchodzi ten smutny czas, jaki spędzamy z ludźmi, których tolerujemy, czyli naszymi bliskimi. Święta oczywiście tak naprawdę nie istnieją, lecz są sztucznym tworem tak jak Księżyc lub Słońce. Mimo to ludzie nadal je obchodzą poprzez odprawianie różnych rytuałów. Bezsprzecznie najważniejszym z nich jest oglądanie telewizji w oczekiwaniu na Kevina, czyli jankeskiej produkcji znanej jako "Home Alone". Jej bohaterem jest pewien zarozumiały bękart, który skutecznie znęca się nad dwoma drapieżnikami seksualnymi, próbującymi dostać się do jego domu. Jako kanwę do tej opowieści posłużyła, Deklaracja niepodległości Stanów Zjednoczonych. Natomiast zrodzona w moim, anormalnym umyśle alternatywna wersja wydarzeń inspiruje się Biblią oraz napisami na ścianie w jednej z przydrożnych toalet. W świecie tym Kevin musi przeciwstawić się urokom pewnego przystojniaka z sąsiedztwa, który ma w zwyczaju prężyć muskuły w swym oknie. Kevin jednak nie jest w ciemię bity i umie się ochronić przed takim zachowaniem. Zgłasza się na psy jako ofiara molestowania, po czym policja zgarnia hożego sąsiada i zamyka w miejscu, w którym na pewno znajdzie on wielu adoratorów.

sobota, 17 grudnia 2022

Filmy na każdą okazję - Dzień bez Przekleństw

Na dzień 17 grudnia 2022 przypada Dzień bez Przekleństw czyli święto, podczas którego powinniśmy szczególnie zadbać o czystość polskiego języka. Wiadomo jednak, że prawie każdy klnie nawet 15-letnie cosplayerki więc święto to ma charakter dość umowny. Ponieważ dla mnie jest ważne postanowiłem włączyć je do panteonu świąt, które opisuję pod kątem filmowym. Mój wpis ma jednakże charakter przewrotny o czym można się przekonać czytając go.


Lata 90. to specyficzny okres w polskim kinie. Zmiany systemowe otworzyły twórcom filmowym drzwi na nowe gatunki, nową stylistkę i nowy szajs. Nastąpiło bezwstydne zachłyśnięcie się dziełami zachodnimi, głównie hamerykańskimi. Mieliśmy wysyp filmów sensacyjnych, gangsterskich i akcji innego typu, w których pot z tłustych i czerwonych od alkoholu mord lał się litrami. Wtedy to też pewien kolo wymyślił cwany plan nakręcenia obrazu o polskich policjantach po przemianie ustrojowej. Roboczy tytuł miał ponoć brzmieć "Policjanci z Warszawy", lecz na szczęście zastąpił go inny jakże bardziej adekwatny oraz lepiej wpadający w ucho. Mowa tu konkretnie o "Psach" Władysława Pasikowskiego. Odkąd pamiętam, nie cierpiałem tej produkcji głównie ze względu na jej wulgarność i ordynarność. Byłem wtedy jeszcze dość wrażliwy, a u mnie w domu nigdy się nie przeklinało, więc taki wodospad przekleństw był dla mnie trudny do zniesienia. W sumie to do dzisiaj mnie to razi w filmach i życiu, chyba że jest uzasadnione i wzbogaca jakoś dialog bądź monolog. "Psy" czyli po angielsku "Pigs" w swoim czasie wzbudziły gorące dyskusje w środowisku na temat kondycji polskiego kina. Jedni krytycy chwalili dzieło, a inni jechali po nim jak po łysej kobyle. Tak czy owak, film nie przeszedł niezauważony, a to jest chyba najważniejsze. Był bowiem czymś zupełnie nowym na naszym rynku, czymś czego wcześniej nie było i nikt nawet się nie spodziewał, że mogło istnieć. Był jak kij wsadzony w mrowisko w czasach, gdy triumfy święcił humanista Kieślowski. Dziś mój stosunek do "Psów" się zmienił i potrafię dostrzec pewne zalety w tym tworze. Na pewno posiada całą masę kultowych tekstów oraz scen, które zapisały się w pamięci widzów. Mój ulubiony fragment to sekwencja strzelaniny w hotelu, kiedy to stare, ubeckie miśki skonfrontowane zostają z bezwzględną i brutalną siłą kapitalizmu spersonifikowaną przez Janusza Gajosa i jego bandę. O kultowości "Psów" niech świadczy fakt, iż ja sam osobiście do dzisiaj używam określenia "cielęcinki" by opisać młode i naiwne przedstawicielki płci żeńskiej. Na koniec pragnę zdementować plotkę jakoby w filmie "Psy" padła rekordowa ilość "kurew" w historii kina. Jest to nieprawda, co zostało potwierdzone laboratoryjnie, a prawdziwą palmę pierwszeństwa w tym zakresie dumnie od wieków dzierży "Pan Tadeusz".

środa, 14 grudnia 2022

TOP 10: Małpy

Nadejszła wiekopomna chwila w której ludzie z całego świata jednoczą się aby świętować Międzynarodowy Dzień Małpy. To właśnie 14 grudnia oddajemy hołd, jak to niektórzy lubią mawiać, naszym dalekim kuzynom. Inni zaś nie godzą się z tą narracją, twierdząc, że nie możemy być spokrewnieni ponieważ małpy chodzą z gołymi tyłkami, uprawiają seks w miejscach publicznych i czasami smakują własne ekskrementy. Jedno jest pewne - człowiek nie pochodzi od gibona białorękiego. Jak zatem świętować Dzień Małpy? Dnia tego rozmawiamy o wszystkim z małpami. Zapraszamy je także do eleganckich restauracji, do teatru, opery czy galerii. Pomijamy jedynie z oczywistych względów wizytę w zoo. Z uwagi na nasze bliskie podobieństwo z pewnymi gatunkami, biznes filmowy również upomniał się o te zwierzęta. Na ogół wykorzystywał je w celach humorystycznych lub do straszenia ludzi. To są dwa główne kierunki dla obecności małp w filmach. Korzystając więc z okazji przedstawiam TOP 10 pozycji, które kręcą się wokół małpich figli.


10. WIELKI JOE 1998


Zestawienie otwiera Disnejowska wersja opowieści o przerośniętym gorylu. Obraz na pewno stanowi nawiązanie do bardziej słynnego bohatera. Nie jest to jednak King Kong, ale jakiś jego biedniejszy kuzyn. Wychowany pod okiem białej Afrykanki jest jak wszystkie filmowe małpie giganty, dobroduszny i wrażliwy. Niestety na świecie są też źli ludzie, którzy chcą skrzywdzić naszego protagonistę. "Wielki Joe" to film familijny i spełnia te warunki idealnie. Można go spokojnie polecić młodszym widzom nawet mimo faktu, że kilka postaci w tej produkcji ginie. Ogólnie jest jednak utrzymany w łagodnym tonie, a seans, chociaż osiąga prawie dwie godziny, to nie dłuży się ani trochę. W tle jest jakiś tam romans, jakaś przygoda, jakaś przyjaźń i jakieś zawołanie na temat ochrony bezcennej przyrody. Wszystko w umiarkowanym stopniu, żeby przypadkiem nie pokazać czegoś za dużo, czyli typowa familiada. Zdecydowałem się wciągnąć owo dzieło do rankingu, ponieważ posiada bardzo dobre efekty praktyczne. Kostium Wielkiego Joe jest profesjonalnie stworzony i zasługuje na uwagę oraz uznanie, tak samo, jak inne triki wizualne typu zabawa perspektywą, zastosowane w produkcji.

Kostium: 10

9. SCHLOCK 1973

John Landis to nawet znany reżyser jest. Spod jego nogi wyszły takie tytuły jak "Blues Brothers", "Nieoczekiwana zmiana miejsc", czy "Szpiedzy tacy jak my", a więc kultowe pozycje lat 80. Debiutował jednak w 1973 roku dziełem "Schlock", gdzie wcielił się też w główną rolę. Tytuł produkcji to gra słów, ponieważ określenia "schlock" w USA używa się do opisania rzeczy o małej wartości. Film jest jakby wariacją King Konga. Mamy tu jednak do czynienia z małpoludem, a nie gorylem. Nosi on imię Schlock i mieszka w jaskini. Pewnego razu zostaje przypadkiem stamtąd wybawiony i zaczyna terroryzować miasto. Zakochuje się w dziewczynie, porywa ją na dach, potem zostaje zastrzelony. Jak widać, fabuła przypomina mocno oryginalnego Konga. Landis jednak użył jej dla swoich celów. Było nim zgromadzenie i przedstawienie możliwie jak najwięcej motywów z różnych, znanych filmów klasy B i upchnięcie ich w jednym w formie parodii. Sztuka ta udaje mu się całkiem dobrze. "Schlock" na pewno nie tryska gagami, ale oferuje kilka naprawdę zabawnych momentów. Jest to jednak przede wszystkim osobisty hołd złożony ulubionemu gatunkowi filmowemu i o tym należy też pamiętać, zabierając się za seans tego filmu.

Kostium: 5

8. MAX, MON AMOUR 1986


Nie wiedzieć czemu, ale niektórzy filmowcy mają jakiś fetysz kojarzenia kobiet z małpami. Dobrym tego przykładem jest Nagisa Oshima ze swoim dziełem "Max, mon amour". Jego główna bohaterka to znudzona życiem żona dyplomaty, która wdaje się pewnego dnia w dwuznaczną relację z pewnym szympansem z zoo. Kobieta wynajmuje pokój, w którym organizuje schadzki z małpiszonem. Kto na to pozwala i jak to jest w ogóle możliwe, nie ma tu znaczenia. Film ten to po prostu groteskowa prowokacja, gdzie bardziej niż forma i treść liczy się przesłanie i prztyczek w nos wymierzony pruderyjnem elitom. Oshima to reżyser, który lubił kontrowersyjne treści i chociaż trzeba przyznać, że "Max, mon amour" nie jest obrazem wybitnym, to jednak udało mu się podzielić środowisko zarówno widzów, jak i krytyków. I chociażby z tego powodu zasługuje na uwagę. Oprócz tego w roli niewiernej żony występuje tu utalentowana pani Rampling jeszcze w wieku rębnym.

Kostium: 7

7. TANYA'S ISLAND 1980


Kolejna na liście pozycja to "Tanya's Island". Obskurny, mało znany twór, który ociera się o kino klasy B. Wystarczy powiedzieć, że na naszym polskim Filmjebie ma on ledwie 6 ocen. Film ujrzał światło dzienne w 1980 roku, a mówi o młodej modelce, która tkwi w związku z przemocowym kolesiem. Dziewczyna szuka ratunku w marzeniach sennych. W nich trafia na bezludną wyspę. Poznaje tam pewnego małpoluda, z którym się zaprzyjaźnia. Ich relacja zaczyna się pogłębiać. Wtedy do akcji postanawia wkroczyć chłopak tytułowej Tanyi. Na wyspie dochodzi to jego starcia z małpoludem o względy kobiety. "Tanya's Island" to z jednej strony surrealistyczna podróż w poddany traumie umysł, a z drugiej tanie kino eksploatacji, bazujące na ładnych widokach zarówno przyrody, jak i bohaterki. Trudno go oceniić, a oglądanie go wypada polecić głównie widzom lubiącym jeść z różnistych filmowych pieców. Warto dodać też, że główna atrakcja produkcji to Vanity, czyli jedna z późniejszych muz Prince'a. Całość można traktować dosłownie, ale można też potraktować ją jako metaforyczne studium radzenia sobie z trudnymi emocjami.

Kostium: 8

6. BRAKUJĄCE OGNIWO 1988


Przenosimy się do czasów prehistorycznych. Tym razem mamy do czynienia z rudym małpoludem, zamieszkującym afrykańską sawannę. Pewnego dnia jego towarzysze giną, a on zmuszony zostaje do ucieczki. Zostaje sam na świecie jako ostatni przedstawiciel swojego gatunku. Jego dalsze perypetie wypełnione są emocjami, które są bliskie także nam, ludziom. Odczuwa strach, radość, nadzieję oraz smutek i tęsknotę. Nie jest to szczęśliwa dla niego historia, ale jest za to całkiem sprawnie nakręcona i opowiedziana. W roli głównej wystąpił tu mój ulubiony "niewidzialny aktor" Peter Elliot czyli swego czasu nadworna małpa Hollywood.

Kostium: 7

5. KONGO 1995

Gdyby nie moja mama to możliwe, że w ogóle bym nie był w kinie. To ona zawsze wyszukiwała ciekawe filmy i zmuszała ojca, by nas zabrał na seans. Nie inaczej było z kolejnym filmem na liście, czyli "Kongo" z roku 1995. Opowiada on o grupie naukowców i podróżników udających się w głąb afrykańskiej dżungli z misją ratunkową. Towarzyszy im gorylica imieniem Amy. Jest to bardzo specjalny okaz, ponieważ potrafi się porozumiewać ze swoim opiekunem Peterem Eliotem. Co ciekawe nosi on takie samo imię i nazwisko jak filmowy ekspert od zachowań naczelnych Peter Elliott, który zresztą także grał w "Kongo". W obecnych czasach obraz ten jest mocno krytykowany i niezbyt ceniony. Dla mnie jednak oglądanie go w sali kinowej było fajnym przeżyciem. Potrafił mnie wciągnąć oraz wzbudzić poczucie ekscytacji. Jest to całkiem udane kino przygodowe, które co ważne można polecić również młodszym widzom gdyż kładzie nacisk na dobre relacje człowieka z ogólnie pojmowaną naturą, niosąc pełen nadziei, pozytywny przekaz. Do tego postać Amy jest bardzo profesjonalnie stworzona. Kostium gorylicy sprawia wrażenie wręcz prawdziwego zwierzęcia.

Kostium: 9

4. GREYSTOKE: LEGENDA TARZANA, WŁADCY MAŁP 1984

Jedną z bardziej sławnych i filmowanych, odświeżanych co dekadę serii, jest ta o władcy małp Tarzanie. Dla mojego pokolenia postać ta powinna się kojarzyć w głównej mierze z pochodzącym z 1984 roku obrazem "Greystoke: Legenda Tarzana, władcy małp". W rolę tytułową wcielił się Christopher Lambert. Lata 80. to szczyt tego popularnego wówczas aktora, a "Greystoke" stanowi tego potwierdzenie. Jeśli jednak ktoś spodziewa się tradycyjnej wersji tej sagi, osadzonej głęboko w dżungli i okraszonej walkami z dzikimi bestiami, ten przeżyje rozczarowanie. Tarzan bowiem w tej wersji zdarzeń zostaje przewieziony do Anglii i wciśnięty we frak, by następnie w wytwornych sceneriach walczyć o serce ludzkiej samicy. Oczywiście nadal pozostaje dziki w naturze, biega po dachach, z których zrzuca nawet posągi na samochody. Pamiętam, że mój kolega z ławki narzekał, że Tarzan łazi sobie w garniturku. Dla mnie za to była to smutna opowieść o tym, jak cywilizacja stara się zniszczyć, stłamsić i ostatecznie zabić ludzkiego ducha oraz jego środowisko naturalne. Jest to na pewno oryginalna wersja, kładąca bardziej nacisk na aspekt społeczno-filozoficzny całej historii.

Kostium: 7

3. 2001: Odyseja kosmiczna 1968

Podium otwiera najbardziej doniosły obraz czyli wiekopomne dzieło Stanleya Kubraka "2001: Odyseja kosmiczna". Nie ma sensu streszczać tu fabuły. Ograniczmy się do roli małp czy też w tym przypadku małpoludów. Są one bohaterami filmu w pierwszej jego części. Pamiętam, że oglądając "Odyseję" pierwszy raz jako małe dziecko najbardziej utkwiła mi w pamięci właśnie historia małpiszonów. Wtedy jeszcze nie rozumiałem co autor miał na myśli. Teraz chyba wiem albo mi się tak wydaje. Małpy w "Odysei" przechodzą transformację z bezmyślnych zwierzaków w myślące istoty, zdolne posługiwać się narzędziami. Ich walka o kałużę pozostaje epicką sceną tak samo z resztą jak znamienite przejście od rzuconej w powietrze kości do dryfującego w przestrzeni kosmicznej statku. Ukazany jest tutaj progres jaki przeszliśmy od walk z tapirami do chodzenia po Księżycu.

Kostium: 6

2. PLANETA MAŁP 1968


"Planeta małp" to jedna z najsłynniejszych i najbardziej opłacalnych franczyz Hollywoodu. Ponieważ filmów z tego uniwersum było od groma, ja skupię się tutaj tylko na tym pierwszym, dziewiczym tworze. Był rok 1968 i gdy na ekrany kin wszedł film o jakże znanym dziś tytule, od razu zyskał sobie uznanie zarówno krytyków, jak i widzów. Dziś cieszy się statusem dzieła kultowego. Wystarczy tylko wspomnieć pamiętny cytat Charltona Hestona w scenie, w której to Małpy odkrywają, że ludzie też potrafią mówić. W czasach powstania "Planeta małp" pełniła także rolę społecznego komentarza i kto wie, może robi to do dzisiaj. Przede wszystkim stanowi jednak świetną, działającą na wyobraźnię rozrywkę. Na pewno widać po niej upływ czasu, lecz na pewno nie jest żadną ramotą. Nawet kostiumy małp nadal trzymają fason. "Planeta małp" to zdecydowanie klasyka kina science fiction, a świadczy o tym, chociażby finałowa scena, w której bohater uświadamia sobie, gdzie się cały czas znajdował, na czele z symbolicznym kadrem, który mówi więcej niż tysiąc słów.

Kostium: 6

1. KING KONG 1933


Kiedy myślimy małpa i kino od razu przychodzi do głowy jedna osoba, a mianowicie Andy Serkis. Nie, no żart. Naprawdę mam na myśli King Konga. Należy on do grona jednych z najbardziej rozpoznawalnych potworów w historii film. Potwór to w sumie złe określenie, ponieważ jest to bardziej postać, a poza tym był on monstrum tylko w oczach ludzi. Pierwszy raz zawitał na ekran jeszcze w latach 30. Ten poklatkowy twór do dzisiaj trzyma fason oraz stanowi zacną rozrywkę. Druga odsłona to rok 1976. Pamiętam dobrze, że kiedy przeczytałem w gazecie, że ów film będzie puszczany w telewizji, to czekałem na ten seans cały tydzień. Wtedy obraz ten zrobił na mnie ogromne wrażenie. Dzisiaj efekt nie jest już tak spektakularny, lecz nadal czuję sympatię do tego dzieła. Trzecia odsłona opowieści o King Kongu miała miejsce w 2005. Jej autor Peter Jackson zdał, moim zdaniem egzamin, dostarczając obraz, w którym relacje między postaciami i sceny akcji zostały odpowiednio zbilansowane. Seria nadal jest kontynuowana, przerośnięty goryl włączony został do uniwersum innych wielkich potworów. Kong w klasycznej wersji zawsze był dla mnie historią tragiczną na kilku płaszczyznach. Jego kontakt z ludźmi i ich cywilizacją musiał się źle skończyć. Został wyrwany ze swojego domu i pozbawiony wolności. Jego sympatia do ludzkiej kobiety sprowadziła dalsze kłopoty, a uwieńczeniem jego losu była heroiczna walka oraz smutny koniec. Na szczęście nowe wcielenia Konga zmieniają tę narrację na bardziej optymistyczną. I niech tak zostanie, ponieważ król jest tylko jeden.

wtorek, 13 grudnia 2022

Filmy na każdą okazję - Dzień Telewizji dla Dzieci

13 grudnia w naszym kraju to rocznica wprowadzenia stanu wojennego. Jest jednak inna, niemniej ciekawa, okazja do świętowania tego dnia, a mianowicie Dzień Telewizji dla Dzieci. W tych współczesnych, progresywnych czasach programy dla dzieci zostały usunięte w telewizyjne tło. Nie ma już Teleranków, Ziaren, 5-10-15, Cojaków czy innych Tik-Taków. Wiele osób z mojego pokolenia czyli urodzonych około 4,5 miliarda lat temu, wychowało się na tych audycjach i wciąż wzbudzają one w nich uczucie nostalgii. Nie tylko jednak w Imperium Polskim istniały podobne programy. Dzieci indoktrynuje się przecież na całym świecie. Jedną z najbardziej niesławnych i szokujących pozycji wydaje się być twór o nazwie "Tomorrow's Pioneers". Nazwa jest może angielska, lecz niech nikogo to nie zmyli. Produkcja ta bowiem powstała w sercu arabskiego świata czyli Palestynie. Za jej powstanie odpowiedzialna była stacja Al-Aqsa TV, która należy do organizacji Hamas (skrót od Hoży Arabowie Masują Atrakcyjnych Semitów). Jest to grupa niezwykle sympatycznych ludzi, którzy szczególnie miłują dzieci i chcą uchronić je przed złymi Żydami. W tym celu między innymi powołali do życia "Tomorrow's Pioneers". 

Format audycji był dobrze znany z innych produkcji. Główną prowadzącą była nieletnia dziewczyna Saraa Barhoum. Na antenie towarzyszyły jej postacie przebrane w kostiumy zwierząt. W trakcie nagrania poruszano różne tematy, ważne szczególnie z punktu widzenia małych dzieci takie jak patriotyzm, ślepa wiara i oddanie islamskim ideom, nienawiść do USA, gotowość poświęcenia życia w walce z izraelskim okupantem, gotowość poświęcenia życia w walce z izraelskim okupantem oraz przede wszystkim gotowość poświęcenia życia w walce z izraelskim okupantem. Program szybko zyskał sobie popularność oraz wierną publikę. Wkrótce zrobiło się o nim głośno także poza granicami Palestyny. Zwłaszcza media amerykańskie wspominały o nim jako o przerażającym przykładzie robienia wody z mózgu małym odbiorcom. Wnioskując z treści jakie wygłaszały dzieci dzwoniące do studia, trzeba przyznać, że obawy te miały uzasadnione podstawy. Pierwszą i chyba najbardziej znaną postacią towarzyszącą Sarze była Myszka Miki.

Tak to sobie Arabowie z Hamas sprytnie wymyślili, że użyją bez zgody Disneya postaci bardzo dobrze znanej i rozpoznawalnej przez chyba każde dziecko na planecie. Wprawdzie w omawianym show postać ta nosi imię Farfour, ale wszyscy wiedzą o kogo chodzi. W ten sposób łatwiej było dotrzeć do najmłodszej widowni i wzbudzić ich zaufanie. Problem w tym, że poza użyciem wizerunku Miki'ego bezprawnie, wykorzystano go do zachęcania nieletnich do przemocy oraz zabijania domniemanych wrogów Palestyny. I chociaż okoliczności otaczające całe to przedsięwzięcie budzą silne kontrowersje oraz moralne wątpliwości to trzeba przyznać, że widok wielkiej, piszczącej po Arabsku Myszki Miki posiada spory potencjał komediowy. Także to w jaki sposób Farfour pożegnał się z programem na pierwszy, pozbawiony kontekstu, rzut oka może sprawiać komiczne wrażenie. Zostaje on bowiem aresztowany przez izraelskie władze, a następnie poddany przesłuchaniu. Miki alias Farfour próbuje się bronić oskarżając Żydów o to, że ukradli jego pracę domową, ale to nic nie daje. Ostatecznie ginie od dosyć lekkich ciosów zadanych mu przez prowadzącego interrogację funkcjonariusza. 


Sam Izrael próbował przeciwdziałać emisji "Tomorrow's Pioneers" kilkukrotnie bombardując siedzibę Al-Aqsy, lecz za każdym razem twórcom udawało się przenieść produkcję w inne miejsce. Oficjalne nadawanie audycji zostało zakończone, ale przecieki pozwalają domniemywać, że program był emitowany dłużej niż myślano. Cała ta historia pokazuje, że pokój nigdy nie będzie możliwy jeśli istnieją fanatycy, których jednym z celów jest wychowanie kolejnych pokoleń fanatyków. Potwierdza jednocześnie twierdzenie, że religia w nieodpowiednich rękach niesie ze sobą samo zło i służy jedynie manipulacji ludzkimi umysłami. Pamiętajcie dzieci: telewizja kłamie.

piątek, 9 grudnia 2022

Światy odmienne - Dupa i uprzedzenie

Właśnie się dowiedziałem, że wiele filmów powstało na podstawie takich niewielkich, prostokątnych przedmiotów zbudowanych głównie z papieru i obitych świńską skórą. Ludzie nazywają je książkami i ponoć je czytają. W środku znajdują się całe rzędy takich małych, śmiesznych znaczków i jak się je poskłada do kupy, to wychodzą z tego jakieś słowa, zdania, strony itp. I te książki piszą jeszcze inni ludzie tzw. pisarze. Są wśród nich kobiety. Jedną z nich była Jane Austen. Przyznaję się bez bicia (chociaż trochę szkoda), że nie miałem styczności z żadną z jej książek, ale to tylko dlatego, że jestem rudy. Mimo że Jane żyła i tworzyła w późnym triasie, ludzie nadal czytają jej powieści i kręcą na podstawie nich filmy. Jest ona przodownikiem pracy, jeśli chodzi o ekranowe adaptacje. Ostatnim z owych jest produkcja z 2005 zatytułowana "Duma i uprzedzenie". Film opowiada o życiu pięciuset sióstr w gruzińskim getcie, które zmienia się radykalnie, gdy do sąsiedztwa sprowadza się dwóch rasowych kukoldów. Ponieważ fabuła taka mnie nie satysfakcjonuje, zarządzam korektę. Moja wersja o romantycznym tytule "Dupa i uprzedzenie" opowiada o głęboko skrywanym lęku przed pośladkami bez podziału na wiek, kategorię czy płeć. Bohaterki wiedzą, że mają zady, lecz nie dopuszczają tej myśli do siebie. Kiedy idą do toalety na dłuższe posiedzenie, to mówią, że to tak naprawdę nie one i że to służący nawalił tę kopę. Boją się również poklepywania, szczypania i gryzienia pośladków. Na ratunek przychodzi im wyniosły pan Darcy, który na dzień dobry spuszcza majty w dół i rozświetla tyłkiem zmurszałe wnętrza umysłów panien. Wszystko zgodnie z zasadą: Źle jest mieć uprzedzenia, dobrze jest mieć dupę.

Luźne gatki - Alternatywne zakończenie filmu "Śmierć w Wenecji"

Gustav von Aschenbach leży na leżaku plażowym wpatrzony w morską toń. W oddali majaczy zachodzące Słońce oraz sylwetki ludzi skąpanych w jeg...