sobota, 17 grudnia 2022

Filmy na każdą okazję - Dzień bez Przekleństw

Na dzień 17 grudnia 2022 przypada Dzień bez Przekleństw czyli święto, podczas którego powinniśmy szczególnie zadbać o czystość polskiego języka. Wiadomo jednak, że prawie każdy klnie nawet 15-letnie cosplayerki więc święto to ma charakter dość umowny. Ponieważ dla mnie jest ważne postanowiłem włączyć je do panteonu świąt, które opisuję pod kątem filmowym. Mój wpis ma jednakże charakter przewrotny o czym można się przekonać czytając go.


Lata 90. to specyficzny okres w polskim kinie. Zmiany systemowe otworzyły twórcom filmowym drzwi na nowe gatunki, nową stylistkę i nowy szajs. Nastąpiło bezwstydne zachłyśnięcie się dziełami zachodnimi, głównie hamerykańskimi. Mieliśmy wysyp filmów sensacyjnych, gangsterskich i akcji innego typu, w których pot z tłustych i czerwonych od alkoholu mord lał się litrami. Wtedy to też pewien kolo wymyślił cwany plan nakręcenia obrazu o polskich policjantach po przemianie ustrojowej. Roboczy tytuł miał ponoć brzmieć "Policjanci z Warszawy", lecz na szczęście zastąpił go inny jakże bardziej adekwatny oraz lepiej wpadający w ucho. Mowa tu konkretnie o "Psach" Władysława Pasikowskiego. Odkąd pamiętam, nie cierpiałem tej produkcji głównie ze względu na jej wulgarność i ordynarność. Byłem wtedy jeszcze dość wrażliwy, a u mnie w domu nigdy się nie przeklinało, więc taki wodospad przekleństw był dla mnie trudny do zniesienia. W sumie to do dzisiaj mnie to razi w filmach i życiu, chyba że jest uzasadnione i wzbogaca jakoś dialog bądź monolog. "Psy" czyli po angielsku "Pigs" w swoim czasie wzbudziły gorące dyskusje w środowisku na temat kondycji polskiego kina. Jedni krytycy chwalili dzieło, a inni jechali po nim jak po łysej kobyle. Tak czy owak, film nie przeszedł niezauważony, a to jest chyba najważniejsze. Był bowiem czymś zupełnie nowym na naszym rynku, czymś czego wcześniej nie było i nikt nawet się nie spodziewał, że mogło istnieć. Był jak kij wsadzony w mrowisko w czasach, gdy triumfy święcił humanista Kieślowski. Dziś mój stosunek do "Psów" się zmienił i potrafię dostrzec pewne zalety w tym tworze. Na pewno posiada całą masę kultowych tekstów oraz scen, które zapisały się w pamięci widzów. Mój ulubiony fragment to sekwencja strzelaniny w hotelu, kiedy to stare, ubeckie miśki skonfrontowane zostają z bezwzględną i brutalną siłą kapitalizmu spersonifikowaną przez Janusza Gajosa i jego bandę. O kultowości "Psów" niech świadczy fakt, iż ja sam osobiście do dzisiaj używam określenia "cielęcinki" by opisać młode i naiwne przedstawicielki płci żeńskiej. Na koniec pragnę zdementować plotkę jakoby w filmie "Psy" padła rekordowa ilość "kurew" w historii kina. Jest to nieprawda, co zostało potwierdzone laboratoryjnie, a prawdziwą palmę pierwszeństwa w tym zakresie dumnie od wieków dzierży "Pan Tadeusz".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Luźne gatki - Alternatywne zakończenie filmu "Śmierć w Wenecji"

Gustav von Aschenbach leży na leżaku plażowym wpatrzony w morską toń. W oddali majaczy zachodzące Słońce oraz sylwetki ludzi skąpanych w jeg...