sobota, 26 listopada 2022

Światy odmienne - Chłopiec w pasiastym kondomie

Dzieci szybko dojrzewają. Tak się przynajmniej słyszy od lat. Wydaje się, że każde pokolenie dorasta coraz szybciej. Nie dziwi nas już, gdy jakiś 5-latek prowadzi samolot albo zajmuje się tresurą lwów. Inne przykłady to 9-letnie rozwódki, siwiejące szesnastki czy cierpiące na kryzys wieku średniego niemowlaki. A jak było kiedyś? Nie wiem, bo wtedy nie żyłem. Na pewno jednak młodzieńcza ciekawość i łamanie zakazów istniało od zawsze. Nie inaczej jest w obrazie o jakże zabawnym tytule "Chłopiec w pasiastej piżamie". W obrazie tym dwaj chłopcy, nie bacząc na oddzielający ich drut kolczasty oraz uzbrojonych strażników, ochoczo konwersują aż do romantycznej śmierci w strugach deszczu. Osobiście jestem wrogiem owego dzieła, uważając je za totalnie nierealne oraz co nawet gorsze, operujące tanim sentymentalizmem. O wiele ciekawsza byłaby alternatywna wersja o inspirującej nazwie "Chłopiec w pasiastym kondomie". Myślę, że taka wizja może łączyć funkcje rozrywkowe z edukacyjnymi. Kondom może być czymś więcej niż tylko narzędziem antykoncepcji i dostarczać wielu atrakcji. Pasiasty kondom może dodatkowo pełnić funkcję kamuflażu. Ukryty może niezauważony przystąpić do penetracji. Każdemu według potrzeb.

sobota, 19 listopada 2022

TOP 10: Piłka nożna

Ponieważ wielkimi susami zbliża się najważniejsze wydarzenie w historii Wszechświata, czyli Mistrzostwa Świata w piłce skopanej postanowiłem wykorzystać ów moment na rozpoczęcie nowego cyklu klasyfikującego filmy z danego gatunku czy też tematu. Poniżej przedstawiam 10 pozycji, w których głównym motywem jest kopanie napompowanego balona lub też ludzkich głów. Początkowo planowałem zrobić osobne listy dla obrazów typowo sportowych oraz około futbolowych, głównie chuligańskich, ale ostatecznie mi się nie chciało i uznałem, że można je wcisnąć w jednym miejscu. Jak się okazuje nie jest łatwo nakręcić dobry film piłkarski, głównie dlatego, że biorą się za to ludzie pozbawieni pasji do tego sportu. Mimo to udało się znaleźć kilka wartych uwagi pozycji o odpowiednio wysokim poziomie.

Jak powszechnie wiadomo piłka nożna, to najwybitniejszy wynalazek ludzkości. Sport, który łączy ciemne masy, stanowiąc substytut dawnych wojen. Piłkarskie stadiony to magiczne miejsca, gdzie z radością można oddać się bluzganiu i lżeniu kibiców przeciwnej strony. Futbol pełni także ważne funkcje edukacyjne i wychowawcze. To podczas meczów właśnie młodzi adepci trudnej sztuki dopingowania uczą się uniwersalnych prawd życiowych. Dzięki temu wiedzą, że najgorszą rzeczą na świecie jest bycie Żydem lub gejem. Mogą również wprawić się w wytrawnej sztuce rzucania bananami do celu, jakim są gracze pochodzący z Afryki. Jest to istna win-win situation. Gracz nie chodzi głodny, a kibica rozpiera duma z faktu obrony Wielkiego Imperium Lechii przed ludzką skórą. W innych landach jest podobnie i dlatego właśnie piłka łączy ludzi na całej planecie (oprócz największych państw typu USA, Chiny, Indie czy Kanada). Największym świętem futbolu jest oczywiście Mundial i było tak od pierwszej edycji tej imprezy rozegranej w 930 roku p.n.e. Ponieważ jest to największa po Igrzyskach impreza sportowa na świecie, FIFA postanowiła przyznać ich organizację jednemu z najmniejszych krajów, czyli Katarowi. Land ten posiadający bogate tradycje piłkarskie, sięgające co najmniej roku 2018, postawił na nowoczesność oraz kreatywność. Cechy te objawiają się budowaniem nowych miast od zera gdzieś na pustyni oraz wykorzystaniu śmiałej i innowacyjnej technologii użycia ludzkich zwłok celem wzmocnienia fundamentów nowo budowanych stadionów. Jeśli chodzi o aspekt sportowy, to także nie ma na co narzekać. Mistrzostwa zgromadzą zsiadłą śmietanę piłkarskich meteorytów, całych wytatuowanych oraz obwieszonych biżuterią, ze złotymi zębami, szklanymi oczami, których śmierdzące nogi warte są tyle, co całe stado wielbłądów. Łączna waga wszystkich zawodników uczestniczących w zawodach to 10 ton, a razem z oficjelami jakieś 1.000.000 ton. Gdyby ułożyć prącia wszystkich zawodników jedno za drugim to sięgałyby one ze stolicy Kataru Dohy, aż do Raciborza. Tajemnicą poliszynela jest fakt, że mistrzostwa zorganizowano akurat zimą i akurat w Katarze, ponieważ jak wiadomo w tym właśnie okresie roku, ludzie najczęściej mają katar.



10. Pelé. Narodziny legendy 2016


Zanim pojawili się Messi i Ronaldo to za najlepszego piłkarza w historii uznawany był Pele. Co ciekawe nie doczekał się on właściwie godnej filmowej biografii. Dopiero w roku 2016 światło dzienne ujrzała produkcja "Pele: Narodziny legendy". Jest to adekwatny tytuł. Obraz nie skupia się na całym życiu Brazylijczyka, lecz na jego dzieciństwie, młodości oraz początkach kariery. Za punkt wyjściowy służą mistrzostwa świata rozegrane w Szwecji w 1958 roku. Wtedy to właśnie młody Pele zachwycił po raz pierwszy świat, stając się globalną sensacją. Film nakręciło dwóch cymbalistów, czyli bracia Zimbalist. Są to jacyś Amerykanie. I dzieło ich ma również wyraźnie hollywoodzki sztych. Jest to w zasadzie coś w rodzaju bajki dla dorosłych. Całość utrzymana jest w radosnej i kolorowej stylistyce. Podkreślono, że w grze powinna się liczyć głównie dobra zabawa i piękno futbolu. Postacie na czele z Pele nie są wyraziście zarysowane. Brak tu jakiejś głębi psychologicznej. Sceny z boiska są dosyć wiernie odwzorowane i nie budzą zażenowania. Jest kilka mniejszych niedociągnięć, które jednak w ogólnym rozrachunku nie mają znaczenia. Możemy się za to dowiedzieć, jak wiele owoców mango musiało zginąć, by Pele mógł zostać wybitnym piłkarzem. "Pele: Narodziny legendy" to filmowa laurka dla sportowej ikony i na to powinien się nastawić każdy, kto zdecyduje się na seans.

9. Niedziela Barabasza 1971


W naszym kraju również powstawały filmy o piłce. Najsłynniejszy przykład to "Piłkarski poker", który jednak pominę w mym zestawieniu, ponieważ nigdy nie lubiłem tej obelżywej produkcji i szczerze to nią gardzę. O wiele ciekawszą propozycją jest dla mnie "Niedziela Barabasza" z 1971 roku. Jest to krótkometrażowy obraz, prezentujący zmagania pewnego bramkarza z amatorskiej drużyny podczas jednego z meczów. Zmagania te nie dotyczą jednak samego występu, ale bardziej jego żony, która całe spotkanie stoi za bramką i wierci mu dziurę w brzuchu o sprawy niezwiązane kompletnie ze sportem. Przyznam, że postać połowicy, w którą wcieliła się Anna Seniuk, nieźle działała mi na nerwy i taki był zapewne plan reżysera. "Niedziela Barabasza" to film przewrotny, który ukazać próbuje na przykładzie jednego człowieka, nadzieje oraz troski całego narodu. Najbardziej wymowna jest tu ostatnia scena z synem na balkonie, która w słodko-gorzki sposób obrazuje daremność naszych polskich snów o potędze.

8. Cud z Berna 2003


"Cud z Berna" to niestety film niemiecki. Opowiada o finale mistrzostw świata z 1954 roku, kiedy skazywana na porażkę drużyna RFN pokonała ekipę potężnych Madziarów, czyli Węgry, zdobywając swój pierwszy tytuł w historii. Mecz ten przeszedł do historii jako "Cud z Berna" właśnie. Twórcy tego obrazu postanowili opowiedzieć tę historię oczami młodego chłopaka i fana piłki, który dorasta w powojennych Niemcach wraz z matką oraz ojcem, byłym żołnierzem, który niedawno powrócił z niewoli radzieckiej. Zamysł ten jest jak najbardziej trafny. Dobrym zabiegiem jest łączenie słynnych wydarzeń historycznych z losami zwykłych jednostek, ponieważ nadaje to filmowi ludzkiej twarzy, urozmaica obraz oraz dodaje mu głębi. "Cud z Berna" nie jest na pewno dziełem wybitnym, ale umiejętnie łączy wątki osobiste ze sportowymi. Dla mnie jest to opowieść poniekąd smutna, gdyż ukazuje moment triumfu Niemiec. Było to zwycięstwo mocno fartowne i trzeba przyznać, że wyznaczyło niejako trend drużynie niemieckiej na kolejne dekady. Krótko mówiąc, wtedy zaczęło się całe zło.

7. Cass 2008


"Cass" to jedna z wielu brytyjskich produkcji poświęconych środowisku piłkarskich chuliganów. Jest ich tak wiele, że postanowiłem wybrać do mojego zestawienia tylko jeden jako przedstawiciela tego rodzaju filmów, pomijając przy tym bardziej znane "The Football Factory" czy "Green Street Hooligans", które cenię mniej z uwagi na ich mainstreamowe zacięcie. Poza tym "The Football Factory" opowiada o zwolennikach Chelsea, której nie lubię, a "Green Street Hooligans" inspirował się historią człowieka, który jest bohaterem "Cass". Film ten powstał bowiem na podstawie wspomnień jednego z najbardziej osławionych angielskich kiboli, czyli Cassa Pennanta. Był on przywódcą słynnej kibolskiej grupy, wspierającej West Ham United o nazwie Inter City Firm. Powstała ona pod koniec lat 70. i działała do początku lat 90. Wsławiła się wieloma udanymi akcjami i potyczkami z chuliganami innych drużyn. Cass zadbał o to, by imię jego grupy zostało publiczną uwagę oraz sławę, między innymi poprzez publiczne wypowiedzi na antenie TV. Była to barwna postać, syn emigrantów z Jamajki. Porzucony w dzieciństwie zostaje wychowany przez starsze, białe małżeństwo. Z uwagi na kolor skóry od małego narażony był na ataki nie tylko rówieśników, ale całej lokalnej społeczności. Szacunek otoczenia zyskuje dopiero dzięki wykorzystaniu siły i przemocy fizycznej szybko uzależniając się od ulicznych bójek. "Cass" to połączenie dramatu kryminalnego z filmem biograficznym. Mimo kilku wad i raczej telewizyjnego charakteru zasługuje na uwagę z powodu kompleksowego ukazania procesu tworzenia się chuligańskiej natury.

6. Przeklęta liga 2009


W filmach o piłce przodują, co nie powinno dziwić Angole. Nakręcili oni sporo takich filmów, ale nie wszystkie trzymają poziom. Jednym z tych, który trzyma, jest moim zdaniem "Przeklęta liga" z 2009 roku. Przedstawia on wycinek z życia znanego angielskiego managera Briana Clougha. Można by go nazwać takim ówczesnym Mourinho, ponieważ również budził kontrowersje swoją arogancją i niewybrednymi wypowiedziami. Nazwał między innymi naszego Jana Tomaszewskiego przed meczem na Wembley clownem oraz bił kibiców własnego klubu, gdy wbiegli na boisko. To, co go jednak broniło to wyniki, osiągnięcia i tytuły, które wywalczył z drużynami nie będącymi wcale potentatami. W filmie w tę barwną postać wcielił się Michael Sheen i był to dobry wybór producentów. Fabuła "Przeklętej ligi" kręci się wokół spraw sportowych więc widzowie niezainteresowani sportem, mogą nie uznać jej za wciągającą, ale na szczęście położono w niej także nacisk na aspekty psychologiczne oraz relacje międzyludzkie. Z tego też powodu można spokojnie polecić tę pozycję każdemu odbiorcy.

5. Ucieczka do zwycięstwa 1981


Film ten zwany niegdyś pod oryginalną nazwą "Victory" wyróżnia się tym, że zatrudniono do jego produkcji prawdziwych zawodników. Między innymi temu jest to jeden z bardziej znanych obrazów o tematyce piłkarskiej. Pamiętam bardzo dobrze moment, gdy pierwszy raz go oglądałem. Był rok 1994 i trwały akurat mistrzostwa świata w USA. Jak podejrzewam z tej właśnie okazji, Telewizja Polandia postanowiła puścić ten film ludziom. Problem tkwił w tym, że nadano go dokładnie w porze rozgrywania jednego z meczów, a mianowicie Niemcy-Belgia. Stanąłem więc przed trudnym wyborem. Ponieważ jednak film reklamowany już kilka dni przed emisją jako wspaniałą ucztę dla kinomanów, okraszoną gościnnym występem takich legend jak Pele, Bobby Moore, Osvaldo Ardiles czy nasz Kazimierz Deyna, zdecydowałem się na seans filmowy, chociaż udało mi się także załapać na pierwszą połowę meczu. Drugiej jednak nie widziałem i kojarzę, że mój ojciec był dość zdziwiony moim wyborem. On wybrał spotkanie i oglądał je na drugim telewizorze w innym pokoju. Czy film był tego warty? Wtedy nawet mi się podobał, lecz byłem młody i naiwny. Na pewno atrakcją było zobaczenie znanych zawodników oraz aktorów pokroju Michaela Caine'a i Sylwestra Stallone'a, ale po latach moja ocena produkcji się zmieniła. Jest to przyzwoita rozrywka, która przypomina jednak bardziej bajkę dla dorosłych niż poważny dramat sportowy. "Victory" bazuje na najprostszych, zgranych kliszach filmowych. Jest momentami infantylny, mimo że sceny z boiska nie są najgorsze. Jest to pozycja raczej dla niedzielnych widzów, a nie dla hardcorowych fanatyków historii i sportu.

4. I.D. 1995


Jednym z mniej znanych filmów, opowiadających o subkulturze piłkarskich chuliganów jest brytyjska produkcja "I.D." z 1995 roku. Obraz ten jest nie tyle studium kibolskich zachowań ile studium ludzkiej psychiki w ogóle. Bohater dzieła to policjant, pracujący pod przykrywką, który oddelegowany zostaje do infiltracji środowiska angielskich kibiców. Tajniak jednak tak bardzo wkręca się w powierzoną rolę, że zapomina, kim jest, a granica między pracą a życiem prywatnym zostaje całkiem zatarta. Wymowna jest tu zwłaszcza ostatnia scena filmu, która zdaje się sugerować, że człowiek to zwierzę stadne i zawsze będzie szukał przynależności oraz poczucia władzy, niezależnie od okoliczności czy zasad, jakie wyznaje. "I.D." to soczysty kawałek kina obyczajowego o nieco złowieszczej wymowie, który zmusza widza do refleksji.

3. Szukając Erica 2009


"Szukając Erica" to specyficzny obraz na liście. Jego bohaterem jest przeżywający kryzys wieku średniego listonosz, któremu z pomocą niespodziewanie przychodzi jego piłkarski idol, czyli Eric Cantona. Francuz znany ze swojego filozoficznego podejścia do życia stara się naprostować bohatera poprzez serię rozmów wypełnionych cennymi poradami. Film nie ma właściwie sportowego charakteru. Opowiada o zwykłym człowieku i jego zmaganiach z rzeczywistością. Piłka jest tu tylko tłem, stanowiącym jednak ważną część głównej postaci. Reżyser filmu Ken Loach znany jest z ukazywania historii prostych ludzi w naturalny i autentyczny sposób. I nie inaczej jest w przypadku tej produkcji, która jest godnym uwagi przedstawicielem kina obyczajowego.

2. Kibolski świat 2013


Widziałem swego czasu wiele filmów "kibolskich" aby stwierdzić, który z nich jest najlepszy. I niespodziewanie muszę stwierdzić, że dla mnie miano to dzierży "Okolofutbola" z 2013 roku. Jest to, może niespodziewany wybór, ponieważ film powstał w Rosji, która niekoniecznie musi się kojarzyć z tą tematyką. Obraz ten jednak góruje nad innymi propozycjami, ponieważ jest najbardziej zrównoważony. Mamy tu zatem typowo chuligańskie ekscesy, jest trochę romansu, jest także całkiem niezły humor oraz przede wszystkim psychologiczne tło, które uchwycą pierwiastek ludzki w tym całym zamieszaniu. Do tego dochodzą kwestie techniczne, sprawiające, że produkcja sprawia wrażenie wiarygodnej i szczerej. Wierzy się po prostu w świat przedstawiony na ekranie. Jest to na pewno dzieło, które można polecić nie tylko fanom futbolu, ale również zwykłym widzom, chcącym poznać kulturowe tło chuliganerki.

1. Diego 2019


Futbol jest społecznym fenomenem, który wykreował wiele barwnych postaci oraz idoli dla ludzi na całym świecie. Nic zatem dziwnego, że stali się oni idealnym tematem dla nurtu filmów dokumentalnych. Także zatem w gronie wyróżnionych przeze mnie pozycji nie powinno zabraknąć dokumentu. Na pierwszy plan wysuwa się tutaj zdecydowanie całkiem świeża produkcja, a mianowicie pochodzący z roku 2019 "Diego". Bohaterem obrazu jest oczywiście Diego Maradona, którego myślę, nie trzeba nikomu przedstawiać. "Diego" bierze pod lupę przede wszystkim okres neapolitański Argentyńczyka, czyli czas, gdy reprezentował włoskie Napoli. Dokument stanowi wnikliwy wgląd w karierę oraz życie prywatne gwiazdora, które naznaczone było cierpieniem, sukcesami i skandalami. Film zawiera ciekawe, nieznane ujęcia z przeszłości i na pewno można go polecić każdemu fanowi kina. Pozycja ta śmiało może kandydować do miana jednego z najlepszych sportowych dokumentów w historii.

czwartek, 10 listopada 2022

Filmy na każdą okazję - Dzień Jeża

10 listopada obchodźmy jedno z najważniejszych świąt w Kościele katolickim, a mianowicie Dzień Jeża. Jeże nawet nie wiedzą, że mają swoje święto. Nie wiedzą, bo wtedy śpią już zwinięte w ciasny rulon w swojej dziupli z kości i marihuany, ukrytym wśród grobów na cmentarzu. Jeż wbrew temu, co się powszechnie uważa, nie ma zwyczaju noszenia arbuzów na swoim grzbiecie. Nie używa kolców do noszenia, lecz obrony. Owszem, zdarza się, że gdy upoluje większą zwierzynę typu jeleń lub dorodny Bułgar to transportuje ją wtedy na plecach, ale są to sporadyczne przypadki, które zaobserwowano w tym stulecia ledwie około 20.000.000 razy. Jeże są bardzo potrzebne naszemu ekosystemowi, ponieważ usuwają ze środowiska szkodniki takie jak bezrobotni i studenci. Tym bardziej alarmujące jest, iż liczba jeży, nie rośnie. Rząd chcąc przeciwdziałać temu zjawisku, wprowadził do swej polityki rodzinnej szereg udogodnień dla jeży, by wesprzeć ich sytuację społeczną. Ponad 2,6 mld zł trafiło do jeży w ramach rodzinnego kapitału opiekuńczego oraz dofinansowania pobytu w ziemnych norach, klubie nocnym i u ciemnego opiekuna. Wsparciem objętych jest ponad 610,5 tys. najmłodszych jeży. W świecie kina jeże również są obecne. Przykłady można mnożyć. "Jeż Jerzy", "Sonic", "Szczęki" czy "Quo vadis". Dla mnie jednak zawsze najznakomitszym dziełem dotyczącym jeżostwa będzie "Jeżyk we mgle". Tę powstałą w 1975 roku produkcję wyreżyserował Jurij Norsztejn, wybitny ruski animator. Wiem, że w obecnym czasie może nieładnie jest chwalić Ruskich, ale film powstał dawno temu, a poza tym nie jest tworem CCCP, lecz osobistym osiągnięciem Norsztejna, który włożył w niego swe serce, zaangażowanie i artystyczną niezależność. Fabuła "Jeżyka" jest niezbyt konkretna. Ogólnie chodzi o to, że Jeżyk szwenda się nocą po lesie i włazi w mgłę, gdzie spotyka pewne stworzenia. Nie wszystkie z nich zdają się realne. Jeżyk odczuwa silne emocje, głównie strach i skonfundowanie. Ostatecznie wszystko kończy się dobrze, jednak przeżycie to pozostawia w Jeżyku jakiś ślad węglowy. Animacja zwraca uwagę głównie wykonaniem. Jest bardzo skrupulatna, a poprzez użycie efektu rozmycia tła, zyskuje mocno oniryczny, magiczny charakter.

"Jeżyk we mgle" należy dziś do klasyki światowej animacji. Został nawet wybrany w 2003 roku przez grono 140 animatorów z całego świata najlepszą animacją w historii. Twórczość Norsztejna stała się także wzorem dla wielu innych twórców z Hayao Miyazaki'm, Michaelem Bay'em czy Patrykiem Vegą na czele. Także James Cameron inspirował się ruskimi bajkami tworząc swoje najgorsze dzieła czyli "Titanica" oraz "Avatar". W sumie nie wiem dlaczego. Jak to zwykle bywa różni interpretatorzy i eksperci próbowali dorobić jakąś filozofię do "Jeżyka", ale na szczęście im się nie udało. Największą zaletą obrazu pozostanie na zawsze urzekająca, baśniowa atmosfera, przenosząca widza w świat nierozsądnej wyobraźni.

czwartek, 3 listopada 2022

Filmy na każdą okazję - Święto Myśliwych

Nie każdy pewnie zdaje sobie sprawę, ale istnieje coś takiego jak Święto Myśliwych zwane inaczej Hubertusem. Jest to święto upamiętniające św. Huberta, czyli patrona myśliwych i obchodzone jest dnia 3 listopada. Dodam na marginesie, że nie chodzi tu o Huberta Urbańskiego. Jest to zatem szczególny dzień dla wszystkich ludzi związanych z lasem takich jak członkowie NKWD, leśne dziadki, gwałciciele, tirówki czy ludzie wyrzucający śmieci do lasu. Centralnym punktem obchodów jest tzw. gonitwa, czyli pogoń grupy jeźdźców za nagim i wygłodzonym cyganem wysmarowanym smalcem. Zwycięzca ma prawo poślubić cygana i za rok sam ucieka. Gonitwy te odbywają się tylko w kościołach. Polowanie hubertowskie kończy biesiada morderców przy płonącym krzyżu, liściach trawy i wodzie z kałuży. Osobiście nie jestem fanem polowań, bo uważam, że są archaiczne i w naszych czasach nie mają sensu. Chyba że jesteś Buszmenem polującym na pawiany, by mieć co do gara włożyć. Inną wersją polowań są polowania na ludzi. Ponoć gustują w nich elity z Józefem Ratzingerem i J.K. Rowling na czele. Ja również postanowiłem się przyłączyć do tej celebracji. W filmowym stylu oczywiście. Mordercy tzn. myśliwi są obecni w wielu obrazach, wystarczy wspomnieć tutaj, chociażby takie pozycje jak "Duch i Mrok", "Biały myśliwy, czarne serce" czy "Tropiciel". Ja jednak postanowiłem potraktować temat nieco przekornie, a mianowicie przedstawić obraz, w którym role zostają odwrócone i to myśliwy staje się zwierzyną.


Sytuację taką zaobserwować można w erpeańsko-amerykńskim filmie "Naga zdobycz" z 1965 roku. Jego akcja rozgrywa się w Afryce czasów kolonialnych. Dzieło opowiada o pewnym białym przewodniku, który prowadzi grupę białasów, polujących na słonie. Natrafiają oni na plemię lokalsów, jednak przeganiają ich, nie oferując żadnych podarków. Obrażeni tubylcy w geście zemsty napadają na obóz myśliwych. Część z nich zabijają na miejscu, a resztę porywają, by uśmiercić ich w bardziej wymyślny sposób. Sekwencja tortur i śmierci kolonistów to właśnie jeden z bardziej pamiętnych i wartych uwagi momentów filmu. Posiada także funkcję edukacyjną, a mianowicie ukazuje praktyczną metodę pieczenia człowieka. Do dziś aż ślinka mi leci, gdy wspominam ten efektowny moment. Aby mięso było delikatne i soczyste należy zatem delikwenta otoczyć całkowicie gliną, zostawiając ledwie dwa odkryte miejsca na dziurki od nosa, aby mógł oddychać. Następnie przy pomocy długiego kija zawiesza się go nad żywym ogniem i obraca niczym pieczonego prosiaka. 

Głównym jednak tematem filmu nie są kulinarne przepisy, lecz ucieczka głównego bohatera. Udaje mu się bowiem uciec oprawcom, którzy ruszają jego tropem. I tak zaczyna się polowanie na człowieka. Zwykły Europejczyk zapewne nie miałby większych szans w konfrontacji z Afrykanami, ale nasz protagonista jest doświadczonym przewodnikiem, znającym lokalne terytorium oraz faunę i florę. Wykorzystuje więc swoją wiedzę, by raz po raz unikać pułapek prześladowców i wyprowadzać ich w pole. Techniki i pomysły, jakie stosuje, są naprawdę kreatywne i udowadniają, że tak popularny w dzisiejszych czasach survival jest starszy, niż może nam się wydawać i był obecny w kulturze popularnej jeszcze przed nadejściem Bear'a Gryllsa. "Naga zdobycz" imponować może swoim surowym klimatem oraz momentami okrutną stylistką. Jest to film z małą ilością dialogów, co dla mnie zawsze stanowi atut, jeśli jest mądrze rozwiązane. Polecić go należy każdemu, kto lubi kino przygodowe, zabijanie ludzi oraz zwierząt czy też gotowanie i jedzenie ludzi.

Luźne gatki - Alternatywne zakończenie filmu "Śmierć w Wenecji"

Gustav von Aschenbach leży na leżaku plażowym wpatrzony w morską toń. W oddali majaczy zachodzące Słońce oraz sylwetki ludzi skąpanych w jeg...