wtorek, 24 czerwca 2025

Filmy na każdą okazję - Dzień Ojca

Ojciec to bardzo ważna i niedoceniana figura w życiu każdego człowieka. Jest wzorem zarówno dla chłopców, jak i dziewczynek. Jeśli go zabraknie, to ludzie nie wiedzą jak się zachować np. jak przybić gwoździa, przykręcić śrubkę albo upolować renifera. Także w kinie ojciec jest stałym elementem, który co rusz bywa wykorzystywany. Z okazji ich święta, czyli tak zwanego Dnia Ojca, który w Imperium Polskim obchodzony jest 23 czerwca, postanowiłem napisać co nieco o tej dziwnej istocie. Nie będę tu wymieniał wszystkich dzieł z tatą w roli głównej, bo byłoby tego za dużo. Skupię się za to na filmie zacnym, chociaż mało znanym.

Dzień Ojca jest to gorsza i mniej znana wersja Dnia Matki. Ojciec jednak jak się okazuje, też jest ważny i zasługuje na własne święto. Niestety nie wszyscy mają ojców. Część z nich po prostu się gdzieś zmywa w pewnym momencie albo w ogóle na samym początku, jak się dowiedzą, że kogoś spłodzili. Potem kręci się o tych zdarzeniach filmy. Jednym z nich są "Znaki dymne" z 1998 roku. Obraz opowiada o młodym człowieku, wyruszającym w podróż śladami ojca, który dawno temu zostawił rodzinę protagonisty. Jest to zatem oprócz dramatu obyczajowego także swoiste kino drogi. Trzecim elementem, który wyróżnia produkcję, jest fakt, że bohaterowie zaliczają się do rdzennych mieszkańców Ameryki. Są zatem, jak to się kiedyś mówiło Indianami. Stąd też adekwatny tytuł, kojarzący się z kulturą i tradycjami pierwszych narodów. "Znaki dymne" to porządnie zrealizowane, obyczajowe kino, które prezentuje odpowiednio wysoki poziom rzemiosła, w tym także gry aktorskiej. Jest to kolejny przykład historii o złym ojcu i jego grzechach oraz próbie wybaczenia mu. Wszystkie mędrki tego świata zawsze mówią o wybaczeniu. Chowanie w sobie urazy nie jest rzeczywiście dla nas zdrowe. Czasami jednak trudno po prostu przymknąć oko na rodzicielskie przewiny. Ojciec jest bardzo ważny zwłaszcza dla syna i kiedy da ciała, to konsekwencje mogą być tragiczne. Większość mężczyzn w ogóle nie nadaje się do tej roli, a swoim postępowaniem wyrządzają tylko krzywdę Bogu ducha winnym ludziom. Zanim zatem zdecydujesz się na dziecko, zastanów się, czy będziesz je chociaż trochę lubił.

wtorek, 17 czerwca 2025

Filmy na każdą okazję - Dzień Lalki

W drugą sobotę czerwca obchodziliśmy Światowy Dzień Lalki. W domyśle chodzi tu o takie lalki dla dzieci. Do zabawy znaczy się. Nie tylko jednak dzieci bawią się lalkami. Są też dorośli, którzy kultywują tę tradycję. I nie mam tu na myśli rosnącej ostatnio w siłę grupy zwanej kidults, czyli po prostu kolekcjonerów. Chodzi mnie tu o inny rodzaj użytkowania. O substytut. Pewna grupa ludzi trzyma lalki, które zastępują im prawdziwe kobiety. Rozmawia z nimi, dba o nie, czesze, ubiera i traktuje jak realne osoby. Taką właśnie sytuację przedstawia japońskie dzieło reżysera Hirokazu Koreedy "Dmuchana lala" z 2009 roku. Film opowiada, krótko mówiąc, o pewnej lali, która jednego dnia po prostu ożywa. Wstaje z łóżka, wychodzi na ulicę i zaczyna poznawać świat. Znajduje nawet pracę oraz wchodzi w interakcje z różnymi ludźmi. Co ciekawe od razu umie czytać. Wieczorami zaś wraca do właściciela i dalej udaje martwy przedmiot. W rolę lali z powodzeniem wcieliła się Doona Bae, koreańska aktorka. Mimo 30 lat na karku nadal promieniuje ona dziecięcą wręcz niewinnością. Jest to jedna z cech lalki, która w przeciwieństwie do swojej funkcji, jest bardzo naiwna. Można wręcz powiedzieć, że bardziej przypomina dziecko. Mimo to jest nadal wykorzystywana przez mężczyzn. Szybko nabiera jednak ogłady i zaczyna zadawać sobie fundamentalne pytania o własną tożsamość. Jest to, jak się zdaje, nieunikniony proces każdej ożywionej rzeczy. Obraz jest utrzymany w kameralnym tonie, zadając pytania o sens istnienia. Wykorzystuje perspektywę lalki do ukazania nam niewesołej kondycji ludzkiego ducha, który jest umęczony rutyną. Inną ważną jego cechą jest oczywiście dobrze nam wszystkim znana samotność. Koreeda nie odkrywa tutaj Ameryki, wszyscy jesteśmy samotni, zwłaszcza żyjąc w wielkiej metropolii. Robi to jednak w sposób wyjątkowy, oryginalny oraz niepozbawiony subtelności. Film jest zatem niepozbawiony sporej dawki melancholii, a jego zakończenie i ogólny wydźwięk, są raczej smutne. Na szczęście smutek ten nie jest dosadny i dołujący, a raczej pozostawia w zadumie na temat ról, jakie każdy z nas odgrywa w codziennych relacjach ze światem.

wtorek, 10 czerwca 2025

Filmy na każdą okazję - Dzień Pustej Klasy

Dzień Pustej Klasy, który obchodzimy w tym roku 13 czerwca, to święto zainaugurowane w 12 roku przez grupę bużumburskich dewiantów, które ma jeden prosty cel: sprawić, aby klasy na zawsze opustoszały. Rolą Dnia Pustej Klasy jest zniechęcenie nauczycieli, by choć jedną lekcję spędzili ze swoimi uczniami w atmosferze wzajemnego szacunku. Obchodzimy go rokrocznie (zwykle w szósty piątek czerwca) jako wyjątkowe, międzynarodowe święto edukacji na nieświeżym powietrzu. Wszystko po to, aby promować edukację terenową – prawdopodobnie najbardziej unieszczęśliwiającą formę edukacji na świecie. Do tego edukację bardzo nieskuteczną, bo nieangażującą żadnych zmysłów. Z tej okazji chciałbym przedstawić kolejną propozycję filmową, która w sam raz wpisuje się w charakter tego święta. A dziełem tym jest australijska produkcja z 1985 roku zatytułowana "Forteca". Jak na produkcję z Australii przystało, jest to pozycja dosyć obskurna, oraz utrzymana w mocno surowym klimacie. Filmy z Australii mają to do siebie, zwłaszcza jeśli ich akcja ma miejsce gdzieś w outbacku, że dominuje w nich właśnie silnie wyczuwalny, nieprzejednany klimat, będący mieszanką alienacji oraz dzikości. Outback to miejsce, w którym dzieci szybko dojrzewają. I nie inaczej jest we wspomnianym dziele. Opowiada ono o pewnej odosobnionej szkole, w której toczą się właśnie ostatnie zajęcia przed wakacjami. W przybytku przebywa tylko jedna grupa uczniów oraz jedna nauczycielka. Niestety radosną atmosferę przerywa niespodziewany atak kilku zamaskowanych mężczyzn, którzy mają niecny plan. Chcą bowiem porwać dzieci dla okupu. Plan ten im się udaje i wywożą nieletnich wraz z opiekunką daleko w dzicz. Porwani jednak nie poddają się tak łatwo i co rusz podejmują różne próby ucieczki. Jedna z nich się udaje w wyniku czego dochodzi konfrontacji ze złoczyńcami w jednej z jaskiń. Dzieci pod przywództwem nauczycielki są przygotowane i zastawiają na zbirów różne pułapki. Reżyser ukazał zatem tutaj z pozoru niewinnych nieletnich jako istne maszyny do zabijania, które potrafią, gdy są do tego zmuszone, zadbać o siebie w sposób drastyczny i zdecydowany. Potrzebują jednak do tego jakiegoś dorosłego lidera, jakim w tym przypadku zostaje ich wychowawczyni. Najbardziej wymowna jest tutaj ostatnia scena, w której dzieci są nawet w stanie zastraszyć próbujących dojść prawdy policjantów. Dzień Pustej Klasy ma zachęcać nauczycieli do wyjścia z podopiecznymi na łono natury celem nauczenia się czegoś nowego. I tak właśnie dzieje się w "Fortecy". Być może eskapada ta z początku nie jest samowolna, lecz szybko przeradza się w prawdziwy survivalowy test. Nauczycielka, wykorzystując wcześniej zdobytą wiedzę, uczy pupili jak zastawiać śmiertelne pułapki na ludzi, przygotowywać broń z niczego oraz jak zabijać. Umiejętności te na pewno przydadzą im się w późniejszym, dorosłym życiu. "Forteca" to zatem przykład kina nie tylko rozrywkowego, ale też edukacyjnego.

wtorek, 3 czerwca 2025

Filmy na każdą okazję - Dzień Dziecka

Dzieci kochają nieskrępowaną przemoc, wygłupy, niszczyć nowe rzeczy, sprawdzać cierpliwość dorosłych, eksperymentować z używkami i bardzo lubią irytować opiekunów. Czas spędzony na intensywnej destrukcji z rodzicami może być znacznie lepszym prezentem niż drogi narkotyk. Dlatego na okazję Dnia Dziecka chciałbym podsunąć jeden pomysł na seans filmowy z dziećmi w roli głównej. Propozycja ta pochodzi z czasów głębokiego średniowiecza, podobnie, jak i święto krnąbrnych dzieci. A filmem tym jest hiszpańska produkcja z 1976 roku o wymownym tytule "Czy zabiłbyś dziecko?". Film opowiada o pewnym małżeństwie, które same ma dwójkę dzieci, a trzecie w drodze. Spędzają oni wakacje nad morzem. Ich celem jest pewna odosobniona wyspa. Gdy docierają na miejsce, zastają tam tylko dzieci. Wszyscy dorośli gdzieś zniknęli. Z czasem okazuje się, że dzieciom coś się stało i z dnia na dzień zmieniły się w mordercze istoty, polujące na "starych". Para bohaterów musi uciekać z wyspy, aby jednak to zrobić, musi poradzić sobie z napastnikami. Ma jednak opory, ponieważ są to dzieci. Powstaje zatem tytułowe pytanie, czy zabiłbyś dziecko? Obraz w reżyserii Chicho Serradora jest nader ceniony przez miłośników obskurnych filmów grozy. Produkcja jest z jednej strony rasowym horrorem o charakterystycznej atmosferze, a z drugiej próbuje stawiać jakąś tezę. Mianowicie taką, że to dzieci właśnie zawsze najwięcej obrywają, gdy dorośli toczą swoje wojny. Początkowa czarno-biała sekwencja potrafi naprawdę zrobić wrażenie swoimi szokującymi ujęciami. Dzieci na wyspie postanowiły jakby wziąć sprawy w swoje ręce i odwrócić role, samemu wchodząc w buty oprawców. Są one bezwzględne, ale zachowują przy tym pozory niewinności, śmiejąc się podczas dokonywania mordów. Zabijanie i bezczeszczenie zwłok jest dla nich kolejną zabawą. Ja od dawna wiem, że dzieci są w istocie pozbawionymi skrupułów i emocji potworami. Wiele razy doświadczyłem tego na własnej skórze. Znam też przejawy tego z relacji innych. Nie przypadkiem grupy terrorystyczne wykorzystują najmłodszych jako swoich bojowników. Na postawione zatem w tytule pytanie każdy odpowie sobie sam, chociaż na szczęście sytuacja taka jaką przedstawił Serrador, jest dla większości z nas stricte teoretyczna.

wtorek, 27 maja 2025

Filmy na każdą okazję - Dzień Matki

Matka jak to matka. Krząta się, gotuje, sprząta i ma pretensje. Aby wynagrodzić wszystkim matkom znój życia, wymyślono specjalne święto zwane nomen omen dzień matki. Obchodzi się je 26 maja w rocznicę awantury urządzonej przez pierwszą matkę. To święto dla całego domu, dla całego kraju wręcz. Jesteśmy wtedy namawiani do oddawania im hołdu, dzwonienia z życzeniami, wspólnych libacji itp. Jest to też jedyny dzień w roku, w którym reszta rodziny łaskawie wyręcza matki w ich codziennych obowiązkach. Funkcja matki jest nie do przecenienia, chociaż ojciec i tak jest ważniejszy, ale to potem. Najpierw ważna jest matka. Może ona mieć wpływ na nasze przyszłe życie. Na to, jakie lubimy kobiety, jak się ubieramy, co lubimy jeść, czy kogo zabijać. Najlepszym tego przykładem jest słynny film Alfreda Hitchcocka pod tytułem "Psychoza". Połączenie słów matka i psychoza jest jak najbardziej zrozumiałe. Obraz ów opowiada o właścicielu pewnego motelu, który lubi podglądać damulki przez dziurę w ścianie. Jak to się kończy, nie będę zdradzał. Podejrzewam z resztą, że większość osób i tak zna tę historię. Najważniejszy w niej jest końcowy twist, który ukazuje prawdziwą naturę zaburzeń bohatera. Był on tak przywiązany do swej rodzicielki, że przejął jej osobowość. Nosił sweterki itd. Matka jest tu ukazana jako osoba martwa. Lecz nawet zza grobu ma wpływ na życie dorosłego już syna. Jej macki nadal go dosięgają, sterując poczynaniami bohatera. Jest on niby uwarunkowany i zaprogramowany, by słuchać jej rozkazów. Własne lęki zaś, które na niego przelała, nadal dyktują jego zachowania i wybory. To, co miało być troską, okazało się powodem licznych zaburzeń i dewiacji, które Norman realizuje w sposób, delikatnie mówiąc, ekstrawagancki. Apodyktyczna matka narzucała mu swoją wolę całe życie i nie pozwoliła wyjść z własnego cienia. Podobną narrację ukazuje wiele innych filmów, lecz to właśnie "Psychoza" robi to w sposób najbardziej wyrazisty i pamiętny. Zbyt duże przywiązanie do rodziny powoduje choroby psychiczne.

wtorek, 6 maja 2025

TOP 10: filmy erotyczne

Nie jest łatwo nakręcić dobry film erotyczny. Łatwiej już chyba stworzyć obraz hard core, czyli pornograficzny. Erotyk natomiast nie może przekraczać pewnej granicy. Musi też być najlepiej stonowany i niepozbawiony dobrego smaku. Wielu reżyserów ma z tym ewidentny problem. Jak to tłumaczył pewien mój kolega ze szkolnej ławy, na filmie erotycznym pokazują z daleka, a w pornosie z bliska. Efekt jest wówczas bardziej śmieszny lub wulgarny niż intrygujący. Na szczęście w dziejach kina powstało parę obrazów spod znaku erotyki, z których można sklecić całkiem ciekawą topkę.


10. Noc w Rzymie (2010)

Zestawienie otwiera obraz, który może nie należy do wybitnych. Nie przeszedł też raczej do historii kina. Jest jednak coś, co go wyróżnia. Otóż to erotycznych doznań doświadczają tutaj dwie kobiety, a więc nie ma miejsca na żadną kiełbasę, mimo że jeden taki próbuje tam się wcisnąć na chama. Obraz opowiada o dwóch kobietach, które spędzają upojną noc w pewnym rzymskim hotelu. Oczywiście też ze sobą pomiędzy aktami rozmawiają. Nie jest to wielkie kino, nie posiada wciągającej fabuły. Można nawet nazwać je pewnym rodzajem "wydmuszki", czyli pozbawionym treści, ale ładnym tworem. I to właśnie jest jego zaletą. Nie ma tu silenia się na jakieś analizy stanu ludzkiego ducha. Są za to ładne widoki miasta, nagie ciała i subtelność. Jeśli erotyk ma ekscytować i być pożywką dla zmysłów to "Noc w Rzymie" spełnia te wymogi.


9. Dzika orchidea (1989)

"Dzika orchidea" to film, który nie jest, aż tak obecnie ceniony, jak inne pozycje na liście. Jest to jednak na pewno klasyk i obraz, który odbił się głośnym echem, tak zresztą, jak wiele dzieł erotycznych, które miały niby bulwersować publikę. Na plus dzieła Zalmana Kinga działa na pewno parę czynników. Przede wszystkim ogólny vibe wielkiej egzotycznej przygody nacechowanej namiętnością. Główna bohaterka, młoda jeszcze i naiwna, ale z głową na karku przeżywa zauroczenie tajemniczym i władczym Mickeyem Rourkiem. Wszystko to w otoczce tropikalnych klimatów, drinków, nocnego wyspiarskiego życia, ciepłego piasku i wszechogarniającego przepychu. Wprawdzie aktorstwo nie jest tu wybitne, to jednak grająca główna rolę Carré Otis posiada główny atut, czyli urodę. A mimo to jest po prostu sobą.


8. Emmanuelle (1974)

"Emmanuelle" to na pewno jeden z najsłynniejszych filmów erotycznych w historii. Możliwe, że nawet najbardziej znany, chociaż teraz nieco zapomniany. Odkąd pamiętam, był on wymieniany wśród tych dzieł, które otworzyły ten rodzaj kina dla szerokiej publiczności. Zapoczątkował też najdłuższa chyba franczyzę erotyczną. Emmanuelle była potem wszędzie: na kubkach, na pościeli, w Azji. Tylko w Raciborzu jej nie było. Czy te zachwyty są zasłużone? Film na pewno odznacza się porządnym rzemiosłem oraz gustownym ujęciami, ale z perspektywy czasu oferuje niewiele więcej poza urokami aktorki. Nie pomagają na pewno pseudofilozoficzne wywody oraz scena quasi gwałtu na bohaterce. Mimo to "Emmanuelle" nie może zabraknąć na tej liście, chociażby ze względu na zasługi dla rozwoju gatunku.


7. Crash: Niebezpieczne pożądanie (1996)

David Cronenberg jest znany ze swego oryginalnego stylu i poruszania niełatwych tematów. Jest także ojcem body horroru. Oba te elementy połączył w swym karkołomnym dziele z 1996 roku "Crash". Fabuła skupia się wokół grupy ludzi o specyficznych upodobaniach. Otóż to znajdują oni satysfakcję seksualną pośród scen wypadków samochodowych. Nie wiem, czy rzeczywiście istnieją takie osoby, ale biorąc pod uwagę ludzką psychikę, to zakładam, że na pewno tak. Ludzie podniecają się różnymi rzeczami, jak np. lizanie oczu więc nic nas nie powinno dziwić. W całym tym ambarasie chodzi zapewne o adrenalinę. O ten zastrzyki emocji, które sprawiają, że nasze szare życia nabierają smaku i koloru. Jak większość dzieł dojrzałego Cronenberga film jest świetnie zrealizowany, wyrazisty i posiada ciekawe postacie. Jest to na pewno obraz ukazujący nietypowe, autodestrukcyjne zachowania, ale też będący intrygującym wglądem w zakamarki ludzkiej psychiki.


6. Intymność (2001)

"Intymność" z 2001 jak wiele filmów z gatunku erotycznych odbił się swego czasu głośnym echem. Ludzie nie byli widocznie przyzwyczajeni do widoku dwóch dorosłych osób uprawiających seks oraz do dźwięków, jakie przy tym wydają ich ciała. Oczywiście występują tu odważne sceny nagości, ale jest też sporo dramatu i psychologii, a film to raczej obyczajówka niż pełnoprawny, ociekający seksem erotyk. Nie wiem czemu, ale wiele filmów erotycznych to tak naprawdę dzieła opowiadające o ludzkiej samotności i desperackiej wręcz potrzebie bliskości z drugim człowiekiem. Widocznie tak to sobie reżyserzy wymyślili. Namiętny seks jako symbol zionącej pustki. Ponoć seks bez uczucia nie ma sensu i tylko wyjaławia naszą psychikę, i to właśnie chyba chcą nam przekazać twórcy.


5. Nimfomanka - Część II (2013)

Kolejny głośny film, który wzbudził spore kontrowersje wśród publiki. Tylko w sumie zastanawiam się dlaczego. Jest to druga część historii kobiety, która się puszcza. Jest ona o wiele lepsza od pierwszej, która główniej irytowała. Druga odsłona posiada jednak pewną siłę i moc oddziaływania. I nie chodzi tu o nagość i sceny erotyczne, a sam wydźwięk ukazany pod koniec filmu. Ponownie mamy tu do czynienia z osobą nieszczęśliwą, która wikła się w jakieś krzywe akcje z facetami. Jest to obraz współczesnej kobiety, której kondycja psychiczna pozostawia wiele do życzenia. Dla mnie jednak najbardziej poruszającym momentem jest zakończenie, w którym spowiednik bohaterki próbuje się do niej dobrać, twierdząc, że jej i tak wszystko jedno. Udowadnia tym samym, że nic nie zrozumiał z jej wypełnionej cierpieniem historii życia. Potraktował ją za to, jak jakąś zwykłą wywłokę do zaspokojenia swojej żądzy. Czasami o ocenie filmu decyduje jedna scena lub chwila i tak właśnie jest w tym przypadku. Godny finał wieńczący tę długa opowieść o nimfomance.


4. Opowieści niemoralne (1974)

Walerian Borowczyk to nasz człowiek na zachodzie. Zasłynął kręceniem odważnych filmów z odważnymi scenami. Efekty tych starań był różne. Najbardziej udanym jego tworem są bez wątpienia "Opowieści niemoralne". Jest to zestaw czterech nowel o kobietach, które ciągle szukają zaspokojenia. Ciekawe, że reżyserzy tak bardzo zainteresowani są tego typu zagadnieniami. Być może realizują w ten sposób jakieś własne fantazje. Jeśli chodzi o tę konkretną produkcję, to nie ma tu co doszukiwać się ukrytych znaczeń. Nie jest to studium samotności ani nic podobnego. Obraz nastawiony jest za to bardziej na samą "akcję" tzn. erotyczne mięso. I chyba najbardziej spośród pozycji na mojej liście ociera się o pornografię. Nie przekracza jednak tej granicy. Robi to w sposób dość stylowy i niepozbawiony dobrego smaku. Można śmiało powiedzieć, że jest to najmocniej stymulująca zmysły propozycja w zestawieniu, skierowana raczej do męskiej części publiki.


3. Gorzkie gody (1992)

Roman Polański imał się różnych tematów i stylów w swojej karierze. Sięgnął także po kino z pogranicza erotyki. Chodzi tu o jego "Gorzkie gody" z 1992 roku. W nim to konfrontuje parę normików z parą dewiantów. Dewiant opowiada normikowi Hugh Grantowi o swoich podbojach i doświadczeniach z obecną partnerką, ponętną Francuzką. Grant zaczyna się wciągać w te opowieści i potajemnie pragnąć ponętnej Francuski. Film nie jest może jakoś specjalnie szokujący, dla kogoś, kto interesuje się pornografią, ale dla typowego zjadacza chleba może być nieco dziwny. Nie każdy przecież gustuje w "mokrych sportach", a takie tutaj techniki są między innymi ukazane. "Gorzkie gody" to idealne połączenie kina europejskiego z amerykańskim. Nie przynudza, potrafiąc utrzymać uwagę widza, ale ma też przy tym ten artystyczny sznyt. Jest to opowieść o ludzkich, nierzadko tłumionych przez rutynę pragnieniach o przeżyciu czegoś ekscytującego oraz o trudnych relacjach międzyludzkich.


2. Kochanek (1992)

Pora na chyba najbardziej wysublimowaną pozycję na liście. Film "Kochanek" Jean-Jacquesa Annaud z 1992 roku to gustowna opowieść o romansie nastoletniej dziewczyny ze starszym od niej Chińczykiem. Nie jest to jednak jakiś handlarz czy tragarza, ale dystyngowany dżentelmen. Na pewno umieszczenie w centralnej roli nieletniej może wzbudzać kontrowersje, lecz nie ma tu nic z taniej eksploatacji. Jest za to namiętny romans i zderzenie dwóch światów. Produkcja odznacza się kameralnym tonem, pięknymi ujęciami oraz utrzymanymi w dobrym tonie scenami zbliżeń dwójki bohaterów. Zwłaszcza wcielająca się w dziewczynę Jane March wnosi na ekran całe pokłady uroku i kobiecego powabu. "Kochanek" przenosi widza w egzotyczny świat cielesnych doznań, sfilmowanych w bardzo nastrojowy i klimatyczny sposób, który nie powinien nikogo zrazić. Jest to historia romansu, który być może wiele osób chciałoby kiedyś przeżyć.


1. Ostatnie tango w Paryżu (1972)

Innym słynnym, tak zwanym erotycznym, filmem jest "Ostatnie tango w Paryżu" w reżyserii Bernardo Bertolucciego z Marlonem Brando i Marią Schneider w rolach głównych. Obraz ten obrósł legendą na przestrzeni lat. Niestety także ze złych względów, o czym nie można nie wspomnieć. Pewne intymne sceny były ponoć improwizowane bez uzgadniania z aktorką. Rzuca się to na pewno cieniem na całą produkcję oraz twórców. Takie to były jednak czasy, że artystyczna ekspresja przekraczała nieraz granice wolności osobistej osób zaangażowanych. Pomijając ten fakt, to dzieło Bertolucciego nie epatuje aż tak nagością. Są sceny seksu i namiętności, ale to przede wszystkim film o samotności. O starej dobrej ludzkiej desperacji w znalezieniu partnera. Człowiek zwłaszcza facet w pewnym wieku zrobi wszystko, żeby mieć stały dostęp do młodej osoby. Właściwie to w każdym wieku. Warto mimo wszystko dać szansę "Tangu", a końcowe fazy filmu powinny wynagrodzić widzom wszelkie wcześniejsze niedogodności.

wtorek, 15 kwietnia 2025

Filmy na każdą okazję - Dzień Trzeźwości

15 kwietnia obchodzimy Dzień Walki z Trzeźwością. Przepraszam Dzień Trzeźwości. Freudowska pomyłka. W dniu tym ludzie na całym świecie zachęcani są do tego, aby nie pić. Jak jednak można nie pić i żyć? Tajemnice te rozwikłuje fakt, że nie można wówczas pić jedynie alkoholu. Akcja ma na celu walkę z alkoholizmem. Ten straszny nałóg dotyka co jednego obywatela ziemi. Śmierć z przepicia powoduje więcej zgonów rocznie na świecie nawet niż bycie połkniętym przez anakondę. Ludzie po alkoholu wyprawiają różne głupoty, np. kibicują Legii, wychodzą z domu w samej piżamie, lubią Niemców czy też słuchają RMF. To tylko najgorsze kilka objawów nałogu. Nic zatem dziwnego, że są organizacje, które chcą ograniczać spożycie napojów wyskokowych. Nawet w takim PRL istniały takie próby. Jedną z nich jest krótki filmik stworzony na potrzeby ruchu BHP zatytułowany "No to bęc". W nim to dwóch panów raczy się kieliszkami, a właściwie szklankami wódki, by potem spotkać się na drodze podczas czołowego zderzenia. Film mówi o rzeczach poważnych w sposób lekki i zabawny i dzięki temu jest skuteczny. Nie moralizuje, a jedynie uświadamia. Do tego prezentuje całkiem szeroką gamę ówczesnych "libacyjnych" zagryzek. Sądząc po komentarzach pod filmem w znanym serwisie streamingowym, owa scenka rodzajowa oraz ukazane w niej dobra, bardziej zachęcają do konsumpcji, niż do jej zaniechania. Sam pamiętam, jak zapijałem filety z makreli w pomidorach wódką, co wzbudzało grozę wśród moich kompanów. Mimo wszystko warto pamiętać, że jeżeli już musimy nasączyć ciało "naftą", to przynajmniej nie wsiadajmy potem za kółko. Dotyczy się to również hulajnogi.

Filmy na każdą okazję - Dzień Ojca

Ojciec to bardzo ważna i niedoceniana figura w życiu każdego człowieka. Jest wzorem zarówno dla chłopców, jak i dziewczynek. Jeśli go zabrak...