sobota, 12 lutego 2022

Filmy na każdą okazję - Walentynki

Na 14 lutego przypada Dzień Zakochanych, czyli Walentynki. Jest to inwazyjne, obce kulturowo, imperialistyczne święto, którego głównym celem jest wprowadzenie nowych promocji w licznych ośrodkach handlu detalicznego. Poza tym nie jest to okazja uniwersalna, bo nie dotyczy wszystkich ludzi. Jednakże, ponieważ zwyczaj ten przyjął się u nas na dobre i ma już całkiem długą tradycję zasługuje na należyte potraktowanie na blogu. Filmów o miłości jest cała masa. Co najmniej tak dużo, jak piosenek o miłości. Jak wiadomo, piosenki o miłości są takie banalne. Nie inaczej jest z filmami. Trudno było zatem wybrać coś odpowiedniego z całej listy romansów, melodramatów, komedii romantycznych itp. Wtedy przyszedł mi do głowy obraz, który miałem krypto przyjemność oglądać całkiem niedawno. Mam tu na myśli "Kochanicę Francuza". Jest to brytolska produkcja z 1981 roku, w której główne skrzypce grają Meryl Strup oraz Jeremiasz Irons. Obsada jest zatem całkiem zacna. Sam obraz z resztą nie zalicza się na pewno do mało znanych tytułów. "Kochanica Francuza" już samą nazwą wiele obiecuje, jeśli chodzi o relacje damsko-męskie. Film ma dwutorową narrację. Wydarzenia mają miejsce w roku 1867 oraz 1980. Oba te okresy łączy para bohaterów. Jest to trochę pokręcone, ale zasadniczo chodzi o to, że w 1980 roku powstaje film na podstawie wydarzeń z 1867. I tu, i tu obserwujemy, jak rodzi się i rozwija uczucie samicy i samca. 

XIX wieczna część opowiada o szanowanym dżentelmenie Charlesie, starającym się o łapę niejakiej Ernestyny. Wszystko idzie bez przeszkód, do czasu aż podczas spaceru nad brzegiem wzburzonego morza Charles nie napotyka na lokalną wariatkę Sarę, która z narażeniem zdrowia i życia przechadza się po falochronie. Kobieta owa cieszy się złą reputacją z uwagi na rzekomy nieszczęśliwy romans z pewnym francuskim fagasem. Porzucona przez żabojada niewiasta snuje się po okolicznych krzakach, gorsząc społeczność i stając się ofiarą ostracyzmu. Charles jednakże od samego początku czuje jakąś dziwną fascynację Sarą i nie może przestać o niej myśleć. Jak się nietrudno domyślić szybko znajduje pretekst do spotkania i rozmowy z kobietą. Ponieważ ona także wydaje się chętna na schadzki, w niedługim czasie nawiązują oni bulwersującą znajomość. Ostatecznie prowadzi to do sporego skandalu oraz zerwania zaręczyn z Ernestyną, która była bardzo miła, miękka i spolegliwa. W efekcie reputacja Charlesa zostaje rozdupcona w pył. Nawet jego służący traci do niego respekt i pokazuje mu tyłek. Gdy Sarah, z którą Charlie wiązał przyszłość, niespodziewanie znika, bohater zostaje sam z ręką w nocniku. Podobny los spotyka jego alter ego z 1980 roku. On również zostaje ostatecznie porzucony przez niefortunną wybrankę serca. Zarówno w jednym, jak i drugim przypadku grana przez Meryl Strup kobieta jak się ostatecznie okazało, igrała tylko z uczuciami Jeremiasza Ironsa. Manipulowała nim umiejętnie by zdobyć atencję oraz pocieszenie, bez planowania wspólnej przyszłości. Była to dla niej zaledwie gra. Od początku wiedziała, co chce osiągnąć, udając tylko cierpienie oraz tragizm własnej sytuacji. Swoim postępowaniem przyczyniła się do upadku Jeremiasza. Upadku w każdym aspekcie życia.

Jaki zatem z tego wszystkiego płynie morał? Budka Suflera miała kiedyś taką piosenkę "Nie wierz nigdy kobiecie". Inny pieśniarz amerykańskiego pochodzenia Barry Manilow w swoim hicie "Copacabana" śpiewa "don't fall in love" czyli "nie zakochuj się". Jest to bardzo dobra rada. Miłość bowiem wbrew temu, co się powszechnie uważa, jest często źródłem bólu i nieszczęścia. Jest abstrakcyjnym pojęciem służącym do omamiania ludzi oraz kontrolowania ich umysłów i portfeli. Jest kolejnym gównianym stanem oraz społeczną pułapką. Miłość jest ślepa niezależnie od epoki.

piątek, 11 lutego 2022

Światy odmienne - Człowiek z bielizną

Ostatnio mamy istny wysyp produkcji traktujących o różnej maści gangsterach. Filmy owe próbują z niezrozumiałych względów przedstawiać ludzi z półświatka w pozytywnym świetle. Pokazują, że nie są oni wcale tacy źli. To, że tam kogoś okradli czy zabili to w rzeczywistości nic wielkiego. Takie jest życie. Zresztą poszkodowanym i tak się pewnie należało. Gangusy to tak naprawdę wrażliwe chłopaki, które co najważniejsze mają zasady. I nieważne, że są to patologiczne zasady. Ważne, że są. Na ich szacunek zasługują tylko ci, którzy nie współpracują z organami ścigania i nie zeznają przeciw nim. Gangsterzy chwalą się tą toksyczną wersją lojalności i jak to określają "charakterności". Jednym z najsłynniejszych filmów o szefie organizacji przestępczej jest leciwy już "Człowiek z blizną" z Alem Pacino w roli głównej. Ja, idąc tropem ocieplania wizerunku gangsterów, stworzyłem alternatywny plakat do tego dzieła. Widać na nim Ala z majtkami na głowie. Pasuje to idealnie do tytułu "Człowiek z bielizną". Jest to pogodna produkcja o amatorze majtek, który zdominował bieliźniane podziemie Miami. Nielegalny handel używanymi majtkami, walki na majtki, wymuszanie majtek, wąchanie majtek - oto jego domena. Lepiej nie wchodzić mu w drogę, bo jak się wkurzy, to ściągnie ci majtki i będzie z nimi robił straszne rzeczy.

Luźne gatki - Alternatywne zakończenie filmu "Śmierć w Wenecji"

Gustav von Aschenbach leży na leżaku plażowym wpatrzony w morską toń. W oddali majaczy zachodzące Słońce oraz sylwetki ludzi skąpanych w jeg...