piątek, 23 października 2020

Potwór II - Potwory z id

W przypadku potworów z id nie chodzi o niebezpieczne dokumenty tożsamości. Termin ten wywodzi się ze słynnych opowiadań dla dzieci autorstwa Sigmunda Freuda. W skrócie mówiąc, chodzi o podświadomość. Potwory z id zatem to potwory z podświadomości. Szczątkowe formy id wykryto między innymi w orzechach włoskich. Koncept ten został zgrabnie wykorzystany w klasycznym filmie sci-fi "Zakazana planeta". Bohaterowie trafiają w nim na obcą planetę, zamieszkałą tylko przez pewnego naukowca i jego córkę bez skojarzeń. Wieczorami członkowie załogi wraz ze swoimi członkami stają się celem ataków tajemniczej, niewidzialnej siły. Jak się okazuje jest ona ucieleśnieniem ukrytych emocji doktora Morbiusa. Dzięki maszynie zdolnej materializować myśli, wysyłał on manifestację swoich skrywanych uczuć przeciwko ludziom, w których widział zagrożenie. Ponieważ działo się to podczas snu, nie miał świadomości, że to on jest sprawcą owych okropieństw. Motyw przedstawiony w filmie wyróżniał go na pewno spośród ówczesnych produkcji sci-fi i sprawił, że obraz wytrzymuje próbę czasu. Śmiem twierdzić, że jest wręcz jednym z ciekawszych pomysłów zrealizowanych w marcu 1956 roku, w czwartek. Jednym z atutów filmu jest jego klimat. Składają się na niego w głównej mierze scenografia, muzyka oraz sam potwór, który przez większą część czasu jest niewidoczny. Widz ma dane oglądać jedynie ślady jego obecności w postaci odcisków pozostawionych na ziemi, rozszarpanych ciał, czy charakterystycznego dudnienia. Dopiero w końcowych scenach jest nam dane zobaczyć go w pełnej okazałości. Możliwe, że dla dzisiejszego widza nie jest to widok rzucający na kolana, ale biorąc pod uwagę dostępne wówczas środki, można powiedzieć, że twórcy naprawdę się postarali. Monstrum jest dziełem prawdziwej wizji artystycznej, a nie tylko przebranym w kostium człowiekiem. Został stworzony według konkretnej i przemyślanej koncepcji. Przez długi okres żyje tylko w wyobraźni odbiorcy, co jest chyba jednym z bardziej stymulujących sposobów wpływania na widza. W efekcie każdy buduje wizerunek kreatury zgodnie z własnymi lękami. Każdemu według potrzeb.

piątek, 16 października 2020

Potwór I - Świniohiena


Człowiek-hiena to postać pojawiająca się w filmie „Wyspa doktora Moreau" z 1996 roku. Stworzenie powstało ze związku partnerskiego świni, hieny i człowieka. Jako autor chwytliwego hasła "nie ma bólu, nie ma prawa" stał się bodajże pierwszym ludojadem-freelancerem w historii.  W rolę potwora wcielił się Daniel Rigley. Aktor nie wymagał charakteryzacji, ponieważ przypominał już owłosioną małpę. Stwór wiódł żywot godny pozazdroszczenia. Chodzić półnago po lesie i sikać gdzie popadnie - to marzenie chyba każdego człowieka. Niestety nawet hybrydom nie wolno ulegać bezkarnie instynktom i chłeptać z potoku. W istocie Hiena to bohater tragiczny. By móc żyć w relatywnym spokoju, musiał godzić się na respektowanie ograniczających go praw i zasad, których istoty nie rozumiał. Tłumiły one jego naturalne predyspozycje i prawdziwą osobowość. Dopiero wyrwanie sobie implantu kontrolującego zachowanie sprawiło, że poczuł swobodę. Wtedy jednak stał się banitą i zagrożeniem dla ustalonego porządku. Oznaczało to otwarty konflikt, w którego efekcie nie było teleranka. Hiena-świnia zainicjował krwawą rewolucję, zastępując jednego dyktatora drugim.  W filmie na uwagę zasługuje zwłaszcza jedna piękna scena, gdy spuszczone z łańcucha, zdziczałe mutanty rozszarpują swego niedawnego ojca chrzęstnego na strzępy. Od razu przypominają się niewinne lata dzieciństwa, pierwsze ejakulacje, miłości i spalone mrówki. Jako główny antagonista w filmie Hyena-Swine ostatecznie ginie, ale jego postawa może być wzorem dla wielu ludzi i zwierząt. Jakże inaczej wyglądałby świat, gdyby wszyscy chodzili topless, odziani tylko w wojskowe spodnie, powyginani i z dzikim grymasem na twarzy. Trwam w nadziei, że ludzkość osiągnie kiedyś taki stopień wyzwolenia.

Psy, ludzie, zwierzęta

W życiu jest wiele wspaniałych rzeczy. Smakowite potrawy, gołe baby czy muzyka, żeby wymienić tylko pierwsze siedem z brzegu. Jest jednak coś, co bije wszystkie te rzeczy na głowę, a mianowicie potwory. Najsłynniejsze to Yeti, Frankenstein i Internet Explorer. Inna grupa to tzw. „potwory z”, a wśród z nich potwór z Loch Ness, potwór z czarnej dziury czy potwór ze szczeliny synaptycznej. Ze względu na nieodparty urok potworów również świat kina często wykorzystywał ich motyw, niejednokrotnie chcąc w ten sposób zamaskować zagrożenia czające się w realnym świecie. Na łamach tego bloga chciałbym przedstawić kilka mniej znanych filmowych potworów.

Uwaga możliwe spojlery!




Luźne gatki - Alternatywne zakończenie filmu "Śmierć w Wenecji"

Gustav von Aschenbach leży na leżaku plażowym wpatrzony w morską toń. W oddali majaczy zachodzące Słońce oraz sylwetki ludzi skąpanych w jeg...