czwartek, 3 listopada 2022

Filmy na każdą okazję - Święto Myśliwych

Nie każdy pewnie zdaje sobie sprawę, ale istnieje coś takiego jak Święto Myśliwych zwane inaczej Hubertusem. Jest to święto upamiętniające św. Huberta, czyli patrona myśliwych i obchodzone jest dnia 3 listopada. Dodam na marginesie, że nie chodzi tu o Huberta Urbańskiego. Jest to zatem szczególny dzień dla wszystkich ludzi związanych z lasem takich jak członkowie NKWD, leśne dziadki, gwałciciele, tirówki czy ludzie wyrzucający śmieci do lasu. Centralnym punktem obchodów jest tzw. gonitwa, czyli pogoń grupy jeźdźców za nagim i wygłodzonym cyganem wysmarowanym smalcem. Zwycięzca ma prawo poślubić cygana i za rok sam ucieka. Gonitwy te odbywają się tylko w kościołach. Polowanie hubertowskie kończy biesiada morderców przy płonącym krzyżu, liściach trawy i wodzie z kałuży. Osobiście nie jestem fanem polowań, bo uważam, że są archaiczne i w naszych czasach nie mają sensu. Chyba że jesteś Buszmenem polującym na pawiany, by mieć co do gara włożyć. Inną wersją polowań są polowania na ludzi. Ponoć gustują w nich elity z Józefem Ratzingerem i J.K. Rowling na czele. Ja również postanowiłem się przyłączyć do tej celebracji. W filmowym stylu oczywiście. Mordercy tzn. myśliwi są obecni w wielu obrazach, wystarczy wspomnieć tutaj, chociażby takie pozycje jak "Duch i Mrok", "Biały myśliwy, czarne serce" czy "Tropiciel". Ja jednak postanowiłem potraktować temat nieco przekornie, a mianowicie przedstawić obraz, w którym role zostają odwrócone i to myśliwy staje się zwierzyną.


Sytuację taką zaobserwować można w erpeańsko-amerykńskim filmie "Naga zdobycz" z 1965 roku. Jego akcja rozgrywa się w Afryce czasów kolonialnych. Dzieło opowiada o pewnym białym przewodniku, który prowadzi grupę białasów, polujących na słonie. Natrafiają oni na plemię lokalsów, jednak przeganiają ich, nie oferując żadnych podarków. Obrażeni tubylcy w geście zemsty napadają na obóz myśliwych. Część z nich zabijają na miejscu, a resztę porywają, by uśmiercić ich w bardziej wymyślny sposób. Sekwencja tortur i śmierci kolonistów to właśnie jeden z bardziej pamiętnych i wartych uwagi momentów filmu. Posiada także funkcję edukacyjną, a mianowicie ukazuje praktyczną metodę pieczenia człowieka. Do dziś aż ślinka mi leci, gdy wspominam ten efektowny moment. Aby mięso było delikatne i soczyste należy zatem delikwenta otoczyć całkowicie gliną, zostawiając ledwie dwa odkryte miejsca na dziurki od nosa, aby mógł oddychać. Następnie przy pomocy długiego kija zawiesza się go nad żywym ogniem i obraca niczym pieczonego prosiaka. 

Głównym jednak tematem filmu nie są kulinarne przepisy, lecz ucieczka głównego bohatera. Udaje mu się bowiem uciec oprawcom, którzy ruszają jego tropem. I tak zaczyna się polowanie na człowieka. Zwykły Europejczyk zapewne nie miałby większych szans w konfrontacji z Afrykanami, ale nasz protagonista jest doświadczonym przewodnikiem, znającym lokalne terytorium oraz faunę i florę. Wykorzystuje więc swoją wiedzę, by raz po raz unikać pułapek prześladowców i wyprowadzać ich w pole. Techniki i pomysły, jakie stosuje, są naprawdę kreatywne i udowadniają, że tak popularny w dzisiejszych czasach survival jest starszy, niż może nam się wydawać i był obecny w kulturze popularnej jeszcze przed nadejściem Bear'a Gryllsa. "Naga zdobycz" imponować może swoim surowym klimatem oraz momentami okrutną stylistką. Jest to film z małą ilością dialogów, co dla mnie zawsze stanowi atut, jeśli jest mądrze rozwiązane. Polecić go należy każdemu, kto lubi kino przygodowe, zabijanie ludzi oraz zwierząt czy też gotowanie i jedzenie ludzi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Luźne gatki - Alternatywne zakończenie filmu "Śmierć w Wenecji"

Gustav von Aschenbach leży na leżaku plażowym wpatrzony w morską toń. W oddali majaczy zachodzące Słońce oraz sylwetki ludzi skąpanych w jeg...