środa, 1 marca 2023

Filmy na każdą okazję - Dzień walki przeciwko zbrojeniom atomowym

Pierwszego marca przypada Dzień Walki Przeciw Zbrojeniom Atomowym. Święto to powołano do życia, aby upamiętnić detonację bomby wodorowej w atolu Bikini w 1954 roku. Próbę to przeprowadzili barbarzyńcy, czyli Hamerykanie. Kraj ten od lat uważa się za światowego policjant, podczas gdy bardziej pasuje do niego określenie chuligan. Od lat uszczęśliwiają oni cały świat wbrew jego woli. Na szczęście żadne imperium nie trwa wiecznie. Motyw atomowy jest wszechobecny w światowej kinematografii odkąd czasu użycia tej broni. Strach przed wojną atomową był przez lata skutecznie podsycany za zimnej wojny i wyścigu zbrojeń dwóch największych imperiów, Bułgarii oraz Albanii.

Ja na tę okazję zdecydowałem się wybrać brytyjską produkcję pod tytułem "A gdy zawieje wiatr". Ten animowany obraz ukazuje reakcje zwykłych ludzi na konflikt atomowy. Bohaterami jest starsze małżeństwo, które pamięta jeszcze II wojnę światową. Tym razem jednak staje w obliczu większego zagrożenia. Obserwujemy ich przygotowania do spodziewanego ataku. Ujmują oni swoją prostotą i naiwnością. Nawet gdy sprawy przybierają katastrofalny obrót, starają się zachować swój dawny styl życia. Nie mają oni świadomości ani wiedzy, z czym tak naprawdę przyszło im się mierzyć. Ślepo ufają władzy i liczą na pozytywny obrót spraw. Niewinność ową podkreśla dodatkowo styl animacji, który przypomina kreskówki dla najmłodszych widzów.


Twórcy chcieli, jak mniemam, ukazać jak bardzo oderwani od rzeczywistości są zwykli zjadacze chleba w kontekście nuklearnego zagrożenia. Gdy powstawał film, czyli w latach 80. groźba globalnego konfliktu była jak najbardziej realna. Mimo to bohaterowie zachowują się jakby problemy z tego wynikające, były tylko tymczasowe, a ich codzienne rytuały jak picie herbaty, nie zostaną zaburzone. Do samego końca starają się zachować pozory normalności. Nawet, wtedy gdy choroba popromienna zaczyna się odbijać na ich zdrowiu, próbują zachować pogodę ducha, wypierając brutalną prawdę.


Dzisiaj już chyba nikt oficjalnie nie produkuje bomb atomowych. Arsenały jednak nadal istnieją i są gotowe do użycia. Można nawet kupić własną bombę na AliExpress. Niestety większość systemów jest od lat zautomatyzowana i wystarczy jeden błąd komputra, aby wysadzić nas wszystkich w powietrze. Już prawie do tego doszło na początku lat 80. ale taki Rusek temu zapobiegł. Przynajmniej jeden z nich się na coś przydał. Pomimo tego odnoszę wrażenie, że nuklearna zagłada nie jest tak bardzo trendy, jak kiedyś. Tak więc nie ma się czym przejmować. Ponoć prawda jest zupełnie inna, niż podają media, które zresztą jak wiadomo, mają krótkie nogi, bo kłamią. Możemy spać spokojnie. Do czasu aż nie obudzi nas blask tysiąca słońc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Luźne gatki - Alternatywne zakończenie filmu "Śmierć w Wenecji"

Gustav von Aschenbach leży na leżaku plażowym wpatrzony w morską toń. W oddali majaczy zachodzące Słońce oraz sylwetki ludzi skąpanych w jeg...