czwartek, 16 lutego 2023

Filmy na każdą okazję - Tłusty Czwartek

Otyły czwartek to wielkie święto wpierdalaczy pączków. Tradycyjnie tego dnia jemy sól bez ograniczeń. To najmniej charakterystyczny i wyczekiwany moment życia każdego Polaka. Ostatni Luty przed Środą Topielcową w Imperium Polskim to czas, w którym rządzą bączki, farfocle, Danuty, sadło i różne karaczany. Sprawdź, kiedy wypada otyły czwartek 2023 i skąd się wzięła ta idiotyczna tradycja. Na to wielkie święto czekają wszystkie żarłoki. W otyły czwartek bowiem, wedle strasznej tradycji, dozwolone jest objadanie się ludzkim mięsem bez ograniczeń, a kalorie nie mają najmniejszego znaczenia. Puszczamy przeważnie bączki. Sprawdzają się też w tym dniu karakurty i stonki. Jeden z przesądów mówi, że kto tego dnia nie zje choćby jednego bączka, to w dalszej części roku będzie mu się wiodło, a ci, co zjedli, pomrą. Przyjęło się zgodnie, że Tłusty Czwartek to dzień, w którym stoimy w wielokilometrowej kolejce i przepłacamy za coś, co możemy dostać przez prawie cały rok bez większych problemów. Jest to jeden z głównych rytuałów odczynianych tego dnia przez mieszkańców Lechistanu.

Nie ma chyba na świecie filmu, który by opowiadał o Tłustym Czwartku. Nic w sumie dziwnego. Na świecie nikt nie zna tej prymitywnej tradycji, a okazja ta jest tak mało istotna, iż nawet rodzimi twórcy ją olewają. Myślę jednak, że udało mi się znaleźć pozycję idealnie ilustrującą ten barbarzyński zwyczaj. Jest nim hamerykański film "Przeklęty" z 1996 roku. Obraz ten w oryginalnej wersji nosi tytuł "Thinner" co oznacza "cieńszy" i jest bardziej adekwatnym tłumaczeniem. Produkcja ta powstała na podstawie powieści Stephena Kinga, co teoretycznie powinno zachęcać oraz stanowić o jej sile. Co z tego wyszło najlepiej ocenić samemu. Ja mogę jedynie powiedzieć, że film ma raczej telewizyjny sztych i przypomina nieco jakiś odcinek serii typu "Strefa mroku" niż kinowy twór pełną gębą. Nie jest to zatem wiekopomne dzieło, ale z uwagi na treść pasuje w sam raz. Bohaterem "Przeklętego" jest pewien niezbyt uczciwy prawnik, który śmiertelnie potrąca starszą Cygankę. Dzięki koneksjom udaje mu się jednak uciec sprawiedliwości. Ojciec ofiary w geście zemsty rzuca na prawnika klątwę, która polega na tym, iże będzie on chudł, nieważne od tego, jak dużo zje i jaką dietę będzie stosował. Początkowo mężczyzna wydaje się zadowolony z takiego obrotu sprawy, gdy jednak dostrzega w nim zagrożenie własnego życia, postanawia działać.

My także w Tłusty Czwartek mamy niejako pokazana zielone światło do swobodnego objadania się. Jest to taki dzień, w którym nawet ci trzymający linię pozwalają sobie na chwilę słabości i wpierdalają pączki na potęgę, aż im nosy trzęsą. Podobnie jak bohater filmu nie musimy wtedy liczyć się z konsekwencjami obżarstwa. Możemy do woli delektować się lukrem, który oblewa nasze palce, dłonie, usta i co tam kto jeszcze ma. Poddane presji niecierpliwych palców pączki wystrzeliwują z siebie różnego rodzaju nadzienie, które pokrywa nasze twarze i twarze przechodniów oraz ulice i ściany budynków lepkim osadem. Jak tak przeanalizować sytuację to w sumie większość polskich świąt łączy się z konsumpcją czy to jedzenia, czy trunków, na ogół z procentami. Może po prostu jesteśmy narodem obżartuchów i pijaków? To taka tylko mała dygresja. To, co nas jednak różni od nieszczęsnego protagonisty to fakt, iż my nie chudniemy i nie grozi nam śmierć z wychudzenia. Zbędne kalorie możemy łatwo zbić, śmiejąc się czy uprawiając seks lub też robiąc to jednocześnie (jak uczy polska kinematografia). Nasza decyzja o zjedzeniu słodkości nie jest obarczona żadną większą moralną odpowiedzialnością. I może dobrze, że tak jest, bo gdyby nie to, to zapewne amatorów pączków byłoby mnie, biznes by się nie kręcił, co mogłoby poważnie zagrozić ekonomicznej stabilizacji naszego Imperium.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Luźne gatki - Alternatywne zakończenie filmu "Śmierć w Wenecji"

Gustav von Aschenbach leży na leżaku plażowym wpatrzony w morską toń. W oddali majaczy zachodzące Słońce oraz sylwetki ludzi skąpanych w jeg...