Jest wiele filmów o życiu w więźniu. Nie wiedzieć czemu, ale twórcy szczególnie umiłowali sobie ten światek, raz po raz racząc widzów na przestrzeni lat obrazami o amatorskich tatuażach, walce z klawiszami, brawurowych ucieczkach czy przymusowej penetracji odbytów. Dziełem, które zawiera te wszystkie elementy, są "Skazani na Shawshank", który śmiało pretendować może do palmy pierwszeństwa w tym rodzaju filmowym. Ba, wielu kinomanów uznaje go za jeden z lepszych filmów w całej historii, bez podziału na kategorie. I nic w sumie dziwnego. Jest to krzepiąca oraz inspirująca historia o sile i niezłomności ludzkiego ducha, o robieniu wała z trzymających władze, o drążeniu dziury w ścianie i o gryzieniu siusiaka. Polacy jednak nie gęsi i swoje więzienia mają. Największe z nich znajduje się we Wronkach. I tak oto powstał plakat wprost z alternatywnej rzeczywistości. "Skazani na Wronki" głosi jego tytuł. Bohaterowie zostają ci sami, lecz zmienia się lokacja. Nasi protagoniści nie muszą jednak uciekać z zamknięcia. Czekają spokojnie na koniec wyroku przy herbacie, a po wyjściu udają się na okoliczne wydmy porośnięte sosnowymi borami. Następnie wstępują do Wyższego Seminarium Duchownego Braci Mniejszych Prowincji św. Franciszka z Asyżu, by odkupić swoje złe uczynki i służyć okolicznej społeczności jako żywe znaki drogowe.
