wtorek, 8 lipca 2025

Potwór XXII - Kurgan

Odwiecznym marzeniem człowieka jest bycie nieśmiertelnym. Przynajmniej części ludzi, bo nie każdy chyba by chciał żyć wiecznie. Ogólnie jednak się przyjęło, że to coś fajnego i warto wiele zrobić, by taki stan osiągnąć, nawet jeśli działania te są moralnie wątpliwe. Także wielu kinowych złoczyńców za swój cel obrało zdobycie nieśmiertelności, czy to poprzez zdobycie jakiegoś artefaktu, czy wykonanie rytuału. Jest jednak też i taki schwarzcharakter, który nie musiał nic robić, żeby nie umierać. Należał bowiem do rodu tak zwanych Nieśmiertelnych i zwał się Kurgan. Postać ta to główny przeciwnik Connora McLeoda, czyli głównego bohatera dzieła "Nieśmiertelny" z 1986 roku. Film ten stał się szybko hitem i do dzisiaj posiada liczną rzeszę fanów. Jest też jednym z ciekawszych dokonań dekady, jeśli idzie o kino spod znaku fantasy łamane przez przygodę. Jeśli dodamy do tego pamiętną ścieżkę dźwiękową grupy Queen, niezłe efekty specjalne oraz niesamowity klimat to otrzymamy zaprawdę dzieło zacne. Jego największą zaletą jest jednak aktorstwo. Bardzo dobrze dobrana obsada sprawia, że postacie są wyraziste i zapadają w pamięć. Jedną z nich jest właśnie Kurgan, w którego wcielił się Clancy Brown. Antagonista ów budził strach już samym wyglądem. Był duży i szeroki, a uzbrojony w długaśny miecz oraz pancerz ze zwierzęcych kości, sprawiał jeszcze bardziej imponujące wrażenie. Gdy dodamy do tego fakt, że był nieśmiertelny to mamy naprawdę godnego przeciwnika dla każdego. Tym bardziej że sam pozbawił życia wielu innych nieśmiertelnych, przejmując ich moc. Był zatem wielce niebezpiecznym i wzbogaconym o doświadczenia przeciwników wrogiem. Brak śmiertelności może mieć różny wpływ na ludzi. W McLeodzie wyzwalała skromność. U Kurgana za to sprawiała, że czuł się on jak Bóg. Jego buta objawiała się brakiem szacunku do zwykłych śmiertelników. Jest to dobrze widoczne w scenie, w której porywa oblubienicę bohatera i zabiera ją na przejażdżkę po chodnikach miasta, rozbijając przechodniów niczym kręgle. Jest to w pewien sposób imponujący brak odpowiedzialności i kusząca wizja całkowitego pozbawienia skrupułów. Kurgan, mimo że ostatecznie poległ, zapisał się na trwałe w poczet ekranowych villian'ów i do dzisiaj może być stawiany za wzór zwyrodnialstwa.

wtorek, 1 lipca 2025

TOP 10: filmy sensacyjne

Dawno temu doszedłem do wniosku, że nie jestem zwolennikiem tak zwanych filmów akcji. Uznałem, iż mnie nie zwyczajnie nie bawią i że są do siebie zbyt podobne. Składają się głównie ze scen pościgów strzelanin i bijatyk, a te elementy są w nadmiarze nieciekawe. Nie skreślam jednak tego gatunku całkowicie. Są wśród filmów sensacyjnych także prawdziwe arcydzieła, które również lubię oglądać. Dlatego też stworzyłem listę top 10 moim zdaniem najlepszych przedstawicieli kina akcji. W zestawieniu znalazły się dzieła różne i różniste, które łączą ze sobą sensację wraz z jakimś innym gatunkiem często niespokrewnionym z pozostałymi pozycjami na liście.


10. Życzenie śmierci (1974)

Ranking otwiera prawdziwie klasyczna pozycja. Jest to zarazem sztandarowy przykład kina zemsty, który zapoczątkował jedną z dłuższych i bardziej eksploatowanych serii w kinie spod znaku sensacji. "Życzenie śmierci" z 1974 roku, bo o nim mowa, opowiada o zwykłym zjadaczu chleba, który pod wpływem traumatycznych wydarzeń, rusza na ulice miasta po ciemku, by samemu wymierzać sprawiedliwość zbirom. Robi to przy pomocy gnata. Film stał się prawdziwym hitem dla ludzi, którzy zapewne identyfikowali się z bohaterem oraz dopingowali mu w jego misji. Pomijając dramatyczne i psychologiczne aspekty produkcji, to obraz daje po prostu sporo rozrywki. Możliwe, że ludzie czerpią satysfakcję z oglądania tego bezkompromisowego festiwalu przemocy wymierzonej w złych gości.


9. Robocop (1987)

Czas na kolejną kultową pozycję, która do dziś uważana jest za niedościgniony wzór. Chodzi tu o "RoboCopa" w reżyserii Paula Verhoevena. RoboCop to bardzo popularna postać, której sława obecnie może nieco przeminęła. Kiedyś jednak był to top topów. Nie powinno zatem dziwić, że upomniał się o niego także świat kina. Efekt okazał się więcej niż zadowalający, gdyż "RoboCop" nawet dziś robi wrażenie, oferując atrakcyjną rozrywkę. Nawet w konfrontacji ze swoim o wiele lat młodszym remakiem. Dla mnie "RoboCop" to zawsze była trochę smutna historia, a świat w nim przedstawiony wzbudzał jakieś takie przygnębienie. Najważniejsze jednak, że ostatecznie po całej masie wystrzelonych naboi i rozbitych szyb to nasz bohater wychodzi z wszelkich potyczek zwycięsko.


8. Brudny Harry (1971)

"Brudny Harry" to kolejny klasyczny wpis w rankingu i następny, który zapoczątkował prawdziwą filmową sagę, która ciągnęła się na przestrzeni kilku dekad. Harry Callahan zaś to bodajże jedna z najbardziej ikonicznych postaci kina z pogranicza kryminału, filmu policyjnego i sensacyjnego. To prawdziwa legenda ekranu tak samo jak broń, jaką się posługiwał. Co ciekawe fabuła filmu nie opiera się tylko na brutalnej akcji. Jest w niej miejsce na samo dochodzenie oraz kilka błyskotliwych dialogów, które ukazują naturę bohatera nawet bardziej, niż jego działania na ulicy. Podobnie jak w "Życzeniu śmierci" mamy tu do czynienia z bezkompromisowym traktowaniem przestępców, co mogło się spotkać z entuzjastycznym przyjęciem widowni. Mało się o tym wspomina, ale "Brudny Harry" to także swoisty hołd złożony wszystkim policjantom, zarówno tym poległym podczas pełnienia obowiązków, jak i tym nadal pełniącym służbę. Symboliczna jest tutaj ostatnia scena, w której Harry wyrzuca swoją odznakę, niejako w proteście przeciw niewdzięczności przełożonych oraz społeczeństwa, jaka go spotyka za codzienne narażanie własnego życia.


7. Bullitt (1968)

Słynny "Bullitt" to najstarsza pozycja na liście. Zalicza się jednocześnie do tych bardziej zacnych. Film nie jest może typowym dziełem sensacyjnym, można go także określić jako kryminał. Zawiera jednak chyba najsłynniejszą scenę pościgu samochodowego w historii i chociażby z tego powodu zasługuje na obecność wśród innych obrazów spod znaku akcji. Produkcja zasłużenie obrosła już legendą. Śmiało zaliczyć ją można do klasyki nie tylko gatunku, ale w ogóle kina. Zarówno oszczędna gra aktorska, w której to prym wiedzie Steve McQueen, jak i sceny strzelanin prezentują tu najwyższy poziom. Paradoksalnie nie ma tu ciągłej akcji, napięcie jest budowane powoli, ale to wpływa tylko pozytywnie na jakość obrazu. Inne dwie wielkie jego zalety to na pewno muzyka autorstwa Lalo Schifrina, z początkowym motywem, oraz praca kamery. "Bullitt" charakteryzuje się wielką dbałością o szczegóły w tym zakresie, a wiele ujęć to prawdziwe perełki, które budują jego nienaganny styl.


6. Gorączka (1995)

Reżyser Michael Mann znany jest ze swego nienagannego stylu i perfekcji. Nic zatem dziwnego, że także jego "Gorączka" spełnia te cechy. Nie przypadkiem jest ona nazywana jednym z najlepszych heist movies, zaliczając się do klasyki gatunku kina sensacyjnego. Składa się na to kilka czynników jak idealnie poprowadzona akcja, czy wyjątkowa gra aktorska. Robert De Niro i Al Pacino tworzą tu niezapomniany duet i jeden z najbardziej pamiętnych pojedynków ekranowych. Tym, co jednak przede wszystkim wyróżnia produkcję, są sceny akcji. Na pierwszy plan wysuwa się tu zdecydowanie sekwencja strzelaniny w samym centrum miasta. Słusznie jest ona uważana za perfekcyjną i jedna z najlepszych tego typu scen w historii. Twórcom udało się nakręcić ją bardzo realistycznie, a widz ma wrażenie, jakby był na miejscu i brał udział w tych ekscytujących wydarzeniach. Montaż jest przy tym bardzo dynamiczny, ale nie chaotyczny i chociażby tylko z tego powodu "Gorączka" zasługuje na znalezienie się w zestawieniu.


5. Rambo: Pierwsza krew (1982)

Ludzie najwidoczniej uwielbiają outsiderów i ich historie. Lubią patrzeć, jak jeden człowiek rzuca wyzwanie całemu światu i kibicują mu w jego walce. A nie ma chyba lepszego przykładu takiej sytuacji niż ta ukazana w dziele reżysera Teda Kotcheffa "Rambo: Pierwsza krew", który bardziej znany jest pod nazwą "Rambo". To właśnie opowieść o sponiewieranym weteranie wojny wietnamskiej zyskał wielką popularność oraz uznanie krytyków, stając się najważniejszą chyba serią gatunku. Chociaż części "Rambo" było wiele, ja chciałbym się skupić właśnie na tej oryginalnej. Jest ona bowiem jakby najmniej nastawiona na czystą akcję i absurdalne wyczyny bohatera. Nacisk jest za to położony na mentalne podłoże całej awantury. "Pierwsza krew" to w porywach smutny traktat o psychicznej kondycji jednostki, jak i całego kraju w powojennej scenerii.


4. Szklana pułapka (1988)

"Szklana pułapka" to bez wątpienia prawdziwy klasyk gatunku kina akcji i jednocześnie jeden z lepszych filmów świątecznych. Powtarza się tu schemat, w którym jeden bohater walczy z całym zastępem złoczyńców. Są nimi źli terroryści, którym przewodzi charyzmatyczny Alan Rickman. W rolę hożego stróża prawa wciela się oczywiście Bruce Willis. Idealnym posunięciem twórców był tutaj wybór miejsca akcji, którym stał się przeszklony drapacz chmur. Stąd też polska nazwa filmu  wymyślona przez ludzi, którzy nie przewidzieli powstania kolejnych części. Film jest przemyślnie skonstruowany, oferując prawie nieustającą, kozacką akcję na najwyższym poziomie. Każda postać ma tutaj swoje pięć minut a one-linery bohatera weszły już dawno do kanonu filmowego. "Szklana pułapka" to kino sensacyjne pełną gębą, które jest nie do zdarcia niczym John McClane.


3. Predator (1987)

"Predator" kandyduje do miana dzieła perfekcyjnego. Oczywiście, jeśli o gatunek kina sensacyjnego idzie. Wszystkie elementy idealnie się tutaj zgrywają, tworząc niezapomniane doświadczenie. Sprawia to, że jest to film, który można oglądać wielokrotnie, mimo tego, że już zna się jego treść. Twórcom udało się stworzyć na ekranie niepowtarzalny klimat tajemnicy wymieszanej z wielką przygodą. Wątki science fiction stanowią idealny punkt wyjściowy dla scen akcji. One zaś stoją na najwyższym poziomie. Przeniesienie wybuchów i strzelanin do dżungli okazało się mistrzowskim pociągnięciem. Nie ma tu przy tym taniego efekciarstwa, a jedynie autentycznie wyglądająca, efektowna i napakowana testosteronem akcja, która zapisała się w historii kina jako niedościgniony wręcz wzór.


2. Obcy – decydujące starcie (1986)

Następna propozycja, wyszła spod ręki Jamesa Camerona. Lata 80. były dla niego łaskawe. Reżyser pokazał wszystkim, jak powinno się kręcić prawidłowe sequele. Wziął materiał źródłowy i całkowicie zmienił jego charakter. "Obcy" z psychologicznego horroru przerodził się w pełnokrwiste kino sensacji, które aż naładowane jest akcją. Udało mu się przy tym stworzyć pamiętne postacie. Chemia panującą między aktorami sprawia bardzo wiarygodne wrażenie i sprawia, że każdy bohater jest ważny i zapamiętany, nawet jeśli był na ekranie krótko. Sama fabuła napakowana jest zaś akcją na najwyższym poziomie. Film umiejętnie wprowadza widza w swój świat, by następnie wziąć go na przejażdżkę istnym rollercoasterem. Obraz trzyma w napięciu do ostatniej chwili, oferując kilka niespodziewanych twistów.


1. Terminator 2: Dzień sądu (1991)

Lata 80. to przełomowa dekada w karierze Arnolda Schwarzeneggera. To wtedy zyskał on największą sławę oraz uznanie. Rolą, która w znaczącym stopniu ugruntowała jego pozycję, był występ w "Terminatorze" reżyserowanym przez Jamesa Camerona w 1984. Już ten film zaliczany jest obecnie do klasyki gatunku. Jednak to druga część serii uznawana jest obecnie często za tę lepszą i bardziej przepełnioną efektowną akcją. I z pewnością tak jest. "Terminator 2" bo o nim mowa jest może mniej klimatyczny i mroczny, lecz nadrabia to zdecydowanie scenami niesamowitych pościgów oraz strzelanin. Walka kreowanego ponownie przez Arnolda T-800 z bezdusznym i klinicznie zabójczym rywalem, w którego z powodzeniem wcielił się Robert Patrick, to mimo upływu lat nadal wielka i trzymająca w napięciu przez cały seans frajda.

wtorek, 24 czerwca 2025

Filmy na każdą okazję - Dzień Ojca

Ojciec to bardzo ważna i niedoceniana figura w życiu każdego człowieka. Jest wzorem zarówno dla chłopców, jak i dziewczynek. Jeśli go zabraknie, to ludzie nie wiedzą jak się zachować np. jak przybić gwoździa, przykręcić śrubkę albo upolować renifera. Także w kinie ojciec jest stałym elementem, który co rusz bywa wykorzystywany. Z okazji ich święta, czyli tak zwanego Dnia Ojca, który w Imperium Polskim obchodzony jest 23 czerwca, postanowiłem napisać co nieco o tej dziwnej istocie. Nie będę tu wymieniał wszystkich dzieł z tatą w roli głównej, bo byłoby tego za dużo. Skupię się za to na filmie zacnym, chociaż mało znanym.

Dzień Ojca jest to gorsza i mniej znana wersja Dnia Matki. Ojciec jednak jak się okazuje, też jest ważny i zasługuje na własne święto. Niestety nie wszyscy mają ojców. Część z nich po prostu się gdzieś zmywa w pewnym momencie albo w ogóle na samym początku, jak się dowiedzą, że kogoś spłodzili. Potem kręci się o tych zdarzeniach filmy. Jednym z nich są "Znaki dymne" z 1998 roku. Obraz opowiada o młodym człowieku, wyruszającym w podróż śladami ojca, który dawno temu zostawił rodzinę protagonisty. Jest to zatem oprócz dramatu obyczajowego także swoiste kino drogi. Trzecim elementem, który wyróżnia produkcję, jest fakt, że bohaterowie zaliczają się do rdzennych mieszkańców Ameryki. Są zatem, jak to się kiedyś mówiło Indianami. Stąd też adekwatny tytuł, kojarzący się z kulturą i tradycjami pierwszych narodów. "Znaki dymne" to porządnie zrealizowane, obyczajowe kino, które prezentuje odpowiednio wysoki poziom rzemiosła, w tym także gry aktorskiej. Jest to kolejny przykład historii o złym ojcu i jego grzechach oraz próbie wybaczenia mu. Wszystkie mędrki tego świata zawsze mówią o wybaczeniu. Chowanie w sobie urazy nie jest rzeczywiście dla nas zdrowe. Czasami jednak trudno po prostu przymknąć oko na rodzicielskie przewiny. Ojciec jest bardzo ważny zwłaszcza dla syna i kiedy da ciała, to konsekwencje mogą być tragiczne. Większość mężczyzn w ogóle nie nadaje się do tej roli, a swoim postępowaniem wyrządzają tylko krzywdę Bogu ducha winnym ludziom. Zanim zatem zdecydujesz się na dziecko, zastanów się, czy będziesz je chociaż trochę lubił.

wtorek, 17 czerwca 2025

Filmy na każdą okazję - Dzień Lalki

W drugą sobotę czerwca obchodziliśmy Światowy Dzień Lalki. W domyśle chodzi tu o takie lalki dla dzieci. Do zabawy znaczy się. Nie tylko jednak dzieci bawią się lalkami. Są też dorośli, którzy kultywują tę tradycję. I nie mam tu na myśli rosnącej ostatnio w siłę grupy zwanej kidults, czyli po prostu kolekcjonerów. Chodzi mnie tu o inny rodzaj użytkowania. O substytut. Pewna grupa ludzi trzyma lalki, które zastępują im prawdziwe kobiety. Rozmawia z nimi, dba o nie, czesze, ubiera i traktuje jak realne osoby. Taką właśnie sytuację przedstawia japońskie dzieło reżysera Hirokazu Koreedy "Dmuchana lala" z 2009 roku. Film opowiada, krótko mówiąc, o pewnej lali, która jednego dnia po prostu ożywa. Wstaje z łóżka, wychodzi na ulicę i zaczyna poznawać świat. Znajduje nawet pracę oraz wchodzi w interakcje z różnymi ludźmi. Co ciekawe od razu umie czytać. Wieczorami zaś wraca do właściciela i dalej udaje martwy przedmiot. W rolę lali z powodzeniem wcieliła się Doona Bae, koreańska aktorka. Mimo 30 lat na karku nadal promieniuje ona dziecięcą wręcz niewinnością. Jest to jedna z cech lalki, która w przeciwieństwie do swojej funkcji, jest bardzo naiwna. Można wręcz powiedzieć, że bardziej przypomina dziecko. Mimo to jest nadal wykorzystywana przez mężczyzn. Szybko nabiera jednak ogłady i zaczyna zadawać sobie fundamentalne pytania o własną tożsamość. Jest to, jak się zdaje, nieunikniony proces każdej ożywionej rzeczy. Obraz jest utrzymany w kameralnym tonie, zadając pytania o sens istnienia. Wykorzystuje perspektywę lalki do ukazania nam niewesołej kondycji ludzkiego ducha, który jest umęczony rutyną. Inną ważną jego cechą jest oczywiście dobrze nam wszystkim znana samotność. Koreeda nie odkrywa tutaj Ameryki, wszyscy jesteśmy samotni, zwłaszcza żyjąc w wielkiej metropolii. Robi to jednak w sposób wyjątkowy, oryginalny oraz niepozbawiony subtelności. Film jest zatem niepozbawiony sporej dawki melancholii, a jego zakończenie i ogólny wydźwięk, są raczej smutne. Na szczęście smutek ten nie jest dosadny i dołujący, a raczej pozostawia w zadumie na temat ról, jakie każdy z nas odgrywa w codziennych relacjach ze światem.

wtorek, 10 czerwca 2025

Filmy na każdą okazję - Dzień Pustej Klasy

Dzień Pustej Klasy, który obchodzimy w tym roku 13 czerwca, to święto zainaugurowane w 12 roku przez grupę bużumburskich dewiantów, które ma jeden prosty cel: sprawić, aby klasy na zawsze opustoszały. Rolą Dnia Pustej Klasy jest zniechęcenie nauczycieli, by choć jedną lekcję spędzili ze swoimi uczniami w atmosferze wzajemnego szacunku. Obchodzimy go rokrocznie (zwykle w szósty piątek czerwca) jako wyjątkowe, międzynarodowe święto edukacji na nieświeżym powietrzu. Wszystko po to, aby promować edukację terenową – prawdopodobnie najbardziej unieszczęśliwiającą formę edukacji na świecie. Do tego edukację bardzo nieskuteczną, bo nieangażującą żadnych zmysłów. Z tej okazji chciałbym przedstawić kolejną propozycję filmową, która w sam raz wpisuje się w charakter tego święta. A dziełem tym jest australijska produkcja z 1985 roku zatytułowana "Forteca". Jak na produkcję z Australii przystało, jest to pozycja dosyć obskurna, oraz utrzymana w mocno surowym klimacie. Filmy z Australii mają to do siebie, zwłaszcza jeśli ich akcja ma miejsce gdzieś w outbacku, że dominuje w nich właśnie silnie wyczuwalny, nieprzejednany klimat, będący mieszanką alienacji oraz dzikości. Outback to miejsce, w którym dzieci szybko dojrzewają. I nie inaczej jest we wspomnianym dziele. Opowiada ono o pewnej odosobnionej szkole, w której toczą się właśnie ostatnie zajęcia przed wakacjami. W przybytku przebywa tylko jedna grupa uczniów oraz jedna nauczycielka. Niestety radosną atmosferę przerywa niespodziewany atak kilku zamaskowanych mężczyzn, którzy mają niecny plan. Chcą bowiem porwać dzieci dla okupu. Plan ten im się udaje i wywożą nieletnich wraz z opiekunką daleko w dzicz. Porwani jednak nie poddają się tak łatwo i co rusz podejmują różne próby ucieczki. Jedna z nich się udaje w wyniku czego dochodzi konfrontacji ze złoczyńcami w jednej z jaskiń. Dzieci pod przywództwem nauczycielki są przygotowane i zastawiają na zbirów różne pułapki. Reżyser ukazał zatem tutaj z pozoru niewinnych nieletnich jako istne maszyny do zabijania, które potrafią, gdy są do tego zmuszone, zadbać o siebie w sposób drastyczny i zdecydowany. Potrzebują jednak do tego jakiegoś dorosłego lidera, jakim w tym przypadku zostaje ich wychowawczyni. Najbardziej wymowna jest tutaj ostatnia scena, w której dzieci są nawet w stanie zastraszyć próbujących dojść prawdy policjantów. Dzień Pustej Klasy ma zachęcać nauczycieli do wyjścia z podopiecznymi na łono natury celem nauczenia się czegoś nowego. I tak właśnie dzieje się w "Fortecy". Być może eskapada ta z początku nie jest samowolna, lecz szybko przeradza się w prawdziwy survivalowy test. Nauczycielka, wykorzystując wcześniej zdobytą wiedzę, uczy pupili jak zastawiać śmiertelne pułapki na ludzi, przygotowywać broń z niczego oraz jak zabijać. Umiejętności te na pewno przydadzą im się w późniejszym, dorosłym życiu. "Forteca" to zatem przykład kina nie tylko rozrywkowego, ale też edukacyjnego.

wtorek, 3 czerwca 2025

Filmy na każdą okazję - Dzień Dziecka

Dzieci kochają nieskrępowaną przemoc, wygłupy, niszczyć nowe rzeczy, sprawdzać cierpliwość dorosłych, eksperymentować z używkami i bardzo lubią irytować opiekunów. Czas spędzony na intensywnej destrukcji z rodzicami może być znacznie lepszym prezentem niż drogi narkotyk. Dlatego na okazję Dnia Dziecka chciałbym podsunąć jeden pomysł na seans filmowy z dziećmi w roli głównej. Propozycja ta pochodzi z czasów głębokiego średniowiecza, podobnie, jak i święto krnąbrnych dzieci. A filmem tym jest hiszpańska produkcja z 1976 roku o wymownym tytule "Czy zabiłbyś dziecko?". Film opowiada o pewnym małżeństwie, które same ma dwójkę dzieci, a trzecie w drodze. Spędzają oni wakacje nad morzem. Ich celem jest pewna odosobniona wyspa. Gdy docierają na miejsce, zastają tam tylko dzieci. Wszyscy dorośli gdzieś zniknęli. Z czasem okazuje się, że dzieciom coś się stało i z dnia na dzień zmieniły się w mordercze istoty, polujące na "starych". Para bohaterów musi uciekać z wyspy, aby jednak to zrobić, musi poradzić sobie z napastnikami. Ma jednak opory, ponieważ są to dzieci. Powstaje zatem tytułowe pytanie, czy zabiłbyś dziecko? Obraz w reżyserii Chicho Serradora jest nader ceniony przez miłośników obskurnych filmów grozy. Produkcja jest z jednej strony rasowym horrorem o charakterystycznej atmosferze, a z drugiej próbuje stawiać jakąś tezę. Mianowicie taką, że to dzieci właśnie zawsze najwięcej obrywają, gdy dorośli toczą swoje wojny. Początkowa czarno-biała sekwencja potrafi naprawdę zrobić wrażenie swoimi szokującymi ujęciami. Dzieci na wyspie postanowiły jakby wziąć sprawy w swoje ręce i odwrócić role, samemu wchodząc w buty oprawców. Są one bezwzględne, ale zachowują przy tym pozory niewinności, śmiejąc się podczas dokonywania mordów. Zabijanie i bezczeszczenie zwłok jest dla nich kolejną zabawą. Ja od dawna wiem, że dzieci są w istocie pozbawionymi skrupułów i emocji potworami. Wiele razy doświadczyłem tego na własnej skórze. Znam też przejawy tego z relacji innych. Nie przypadkiem grupy terrorystyczne wykorzystują najmłodszych jako swoich bojowników. Na postawione zatem w tytule pytanie każdy odpowie sobie sam, chociaż na szczęście sytuacja taka jaką przedstawił Serrador, jest dla większości z nas stricte teoretyczna.

wtorek, 27 maja 2025

Filmy na każdą okazję - Dzień Matki

Matka jak to matka. Krząta się, gotuje, sprząta i ma pretensje. Aby wynagrodzić wszystkim matkom znój życia, wymyślono specjalne święto zwane nomen omen dzień matki. Obchodzi się je 26 maja w rocznicę awantury urządzonej przez pierwszą matkę. To święto dla całego domu, dla całego kraju wręcz. Jesteśmy wtedy namawiani do oddawania im hołdu, dzwonienia z życzeniami, wspólnych libacji itp. Jest to też jedyny dzień w roku, w którym reszta rodziny łaskawie wyręcza matki w ich codziennych obowiązkach. Funkcja matki jest nie do przecenienia, chociaż ojciec i tak jest ważniejszy, ale to potem. Najpierw ważna jest matka. Może ona mieć wpływ na nasze przyszłe życie. Na to, jakie lubimy kobiety, jak się ubieramy, co lubimy jeść, czy kogo zabijać. Najlepszym tego przykładem jest słynny film Alfreda Hitchcocka pod tytułem "Psychoza". Połączenie słów matka i psychoza jest jak najbardziej zrozumiałe. Obraz ów opowiada o właścicielu pewnego motelu, który lubi podglądać damulki przez dziurę w ścianie. Jak to się kończy, nie będę zdradzał. Podejrzewam z resztą, że większość osób i tak zna tę historię. Najważniejszy w niej jest końcowy twist, który ukazuje prawdziwą naturę zaburzeń bohatera. Był on tak przywiązany do swej rodzicielki, że przejął jej osobowość. Nosił sweterki itd. Matka jest tu ukazana jako osoba martwa. Lecz nawet zza grobu ma wpływ na życie dorosłego już syna. Jej macki nadal go dosięgają, sterując poczynaniami bohatera. Jest on niby uwarunkowany i zaprogramowany, by słuchać jej rozkazów. Własne lęki zaś, które na niego przelała, nadal dyktują jego zachowania i wybory. To, co miało być troską, okazało się powodem licznych zaburzeń i dewiacji, które Norman realizuje w sposób, delikatnie mówiąc, ekstrawagancki. Apodyktyczna matka narzucała mu swoją wolę całe życie i nie pozwoliła wyjść z własnego cienia. Podobną narrację ukazuje wiele innych filmów, lecz to właśnie "Psychoza" robi to w sposób najbardziej wyrazisty i pamiętny. Zbyt duże przywiązanie do rodziny powoduje choroby psychiczne.

Potwór XXII - Kurgan

Odwiecznym marzeniem człowieka jest bycie nieśmiertelnym. Przynajmniej części ludzi, bo nie każdy chyba by chciał żyć wiecznie. Ogólnie jedn...