wtorek, 24 czerwca 2025

Filmy na każdą okazję - Dzień Ojca

Ojciec to bardzo ważna i niedoceniana figura w życiu każdego człowieka. Jest wzorem zarówno dla chłopców, jak i dziewczynek. Jeśli go zabraknie, to ludzie nie wiedzą jak się zachować np. jak przybić gwoździa, przykręcić śrubkę albo upolować renifera. Także w kinie ojciec jest stałym elementem, który co rusz bywa wykorzystywany. Z okazji ich święta, czyli tak zwanego Dnia Ojca, który w Imperium Polskim obchodzony jest 23 czerwca, postanowiłem napisać co nieco o tej dziwnej istocie. Nie będę tu wymieniał wszystkich dzieł z tatą w roli głównej, bo byłoby tego za dużo. Skupię się za to na filmie zacnym, chociaż mało znanym.

Dzień Ojca jest to gorsza i mniej znana wersja Dnia Matki. Ojciec jednak jak się okazuje, też jest ważny i zasługuje na własne święto. Niestety nie wszyscy mają ojców. Część z nich po prostu się gdzieś zmywa w pewnym momencie albo w ogóle na samym początku, jak się dowiedzą, że kogoś spłodzili. Potem kręci się o tych zdarzeniach filmy. Jednym z nich są "Znaki dymne" z 1998 roku. Obraz opowiada o młodym człowieku, wyruszającym w podróż śladami ojca, który dawno temu zostawił rodzinę protagonisty. Jest to zatem oprócz dramatu obyczajowego także swoiste kino drogi. Trzecim elementem, który wyróżnia produkcję, jest fakt, że bohaterowie zaliczają się do rdzennych mieszkańców Ameryki. Są zatem, jak to się kiedyś mówiło Indianami. Stąd też adekwatny tytuł, kojarzący się z kulturą i tradycjami pierwszych narodów. "Znaki dymne" to porządnie zrealizowane, obyczajowe kino, które prezentuje odpowiednio wysoki poziom rzemiosła, w tym także gry aktorskiej. Jest to kolejny przykład historii o złym ojcu i jego grzechach oraz próbie wybaczenia mu. Wszystkie mędrki tego świata zawsze mówią o wybaczeniu. Chowanie w sobie urazy nie jest rzeczywiście dla nas zdrowe. Czasami jednak trudno po prostu przymknąć oko na rodzicielskie przewiny. Ojciec jest bardzo ważny zwłaszcza dla syna i kiedy da ciała, to konsekwencje mogą być tragiczne. Większość mężczyzn w ogóle nie nadaje się do tej roli, a swoim postępowaniem wyrządzają tylko krzywdę Bogu ducha winnym ludziom. Zanim zatem zdecydujesz się na dziecko, zastanów się, czy będziesz je chociaż trochę lubił.

wtorek, 17 czerwca 2025

Filmy na każdą okazję - Dzień Lalki

W drugą sobotę czerwca obchodziliśmy Światowy Dzień Lalki. W domyśle chodzi tu o takie lalki dla dzieci. Do zabawy znaczy się. Nie tylko jednak dzieci bawią się lalkami. Są też dorośli, którzy kultywują tę tradycję. I nie mam tu na myśli rosnącej ostatnio w siłę grupy zwanej kidults, czyli po prostu kolekcjonerów. Chodzi mnie tu o inny rodzaj użytkowania. O substytut. Pewna grupa ludzi trzyma lalki, które zastępują im prawdziwe kobiety. Rozmawia z nimi, dba o nie, czesze, ubiera i traktuje jak realne osoby. Taką właśnie sytuację przedstawia japońskie dzieło reżysera Hirokazu Koreedy "Dmuchana lala" z 2009 roku. Film opowiada, krótko mówiąc, o pewnej lali, która jednego dnia po prostu ożywa. Wstaje z łóżka, wychodzi na ulicę i zaczyna poznawać świat. Znajduje nawet pracę oraz wchodzi w interakcje z różnymi ludźmi. Co ciekawe od razu umie czytać. Wieczorami zaś wraca do właściciela i dalej udaje martwy przedmiot. W rolę lali z powodzeniem wcieliła się Doona Bae, koreańska aktorka. Mimo 30 lat na karku nadal promieniuje ona dziecięcą wręcz niewinnością. Jest to jedna z cech lalki, która w przeciwieństwie do swojej funkcji, jest bardzo naiwna. Można wręcz powiedzieć, że bardziej przypomina dziecko. Mimo to jest nadal wykorzystywana przez mężczyzn. Szybko nabiera jednak ogłady i zaczyna zadawać sobie fundamentalne pytania o własną tożsamość. Jest to, jak się zdaje, nieunikniony proces każdej ożywionej rzeczy. Obraz jest utrzymany w kameralnym tonie, zadając pytania o sens istnienia. Wykorzystuje perspektywę lalki do ukazania nam niewesołej kondycji ludzkiego ducha, który jest umęczony rutyną. Inną ważną jego cechą jest oczywiście dobrze nam wszystkim znana samotność. Koreeda nie odkrywa tutaj Ameryki, wszyscy jesteśmy samotni, zwłaszcza żyjąc w wielkiej metropolii. Robi to jednak w sposób wyjątkowy, oryginalny oraz niepozbawiony subtelności. Film jest zatem niepozbawiony sporej dawki melancholii, a jego zakończenie i ogólny wydźwięk, są raczej smutne. Na szczęście smutek ten nie jest dosadny i dołujący, a raczej pozostawia w zadumie na temat ról, jakie każdy z nas odgrywa w codziennych relacjach ze światem.

wtorek, 10 czerwca 2025

Filmy na każdą okazję - Dzień Pustej Klasy

Dzień Pustej Klasy, który obchodzimy w tym roku 13 czerwca, to święto zainaugurowane w 12 roku przez grupę bużumburskich dewiantów, które ma jeden prosty cel: sprawić, aby klasy na zawsze opustoszały. Rolą Dnia Pustej Klasy jest zniechęcenie nauczycieli, by choć jedną lekcję spędzili ze swoimi uczniami w atmosferze wzajemnego szacunku. Obchodzimy go rokrocznie (zwykle w szósty piątek czerwca) jako wyjątkowe, międzynarodowe święto edukacji na nieświeżym powietrzu. Wszystko po to, aby promować edukację terenową – prawdopodobnie najbardziej unieszczęśliwiającą formę edukacji na świecie. Do tego edukację bardzo nieskuteczną, bo nieangażującą żadnych zmysłów. Z tej okazji chciałbym przedstawić kolejną propozycję filmową, która w sam raz wpisuje się w charakter tego święta. A dziełem tym jest australijska produkcja z 1985 roku zatytułowana "Forteca". Jak na produkcję z Australii przystało, jest to pozycja dosyć obskurna, oraz utrzymana w mocno surowym klimacie. Filmy z Australii mają to do siebie, zwłaszcza jeśli ich akcja ma miejsce gdzieś w outbacku, że dominuje w nich właśnie silnie wyczuwalny, nieprzejednany klimat, będący mieszanką alienacji oraz dzikości. Outback to miejsce, w którym dzieci szybko dojrzewają. I nie inaczej jest we wspomnianym dziele. Opowiada ono o pewnej odosobnionej szkole, w której toczą się właśnie ostatnie zajęcia przed wakacjami. W przybytku przebywa tylko jedna grupa uczniów oraz jedna nauczycielka. Niestety radosną atmosferę przerywa niespodziewany atak kilku zamaskowanych mężczyzn, którzy mają niecny plan. Chcą bowiem porwać dzieci dla okupu. Plan ten im się udaje i wywożą nieletnich wraz z opiekunką daleko w dzicz. Porwani jednak nie poddają się tak łatwo i co rusz podejmują różne próby ucieczki. Jedna z nich się udaje w wyniku czego dochodzi konfrontacji ze złoczyńcami w jednej z jaskiń. Dzieci pod przywództwem nauczycielki są przygotowane i zastawiają na zbirów różne pułapki. Reżyser ukazał zatem tutaj z pozoru niewinnych nieletnich jako istne maszyny do zabijania, które potrafią, gdy są do tego zmuszone, zadbać o siebie w sposób drastyczny i zdecydowany. Potrzebują jednak do tego jakiegoś dorosłego lidera, jakim w tym przypadku zostaje ich wychowawczyni. Najbardziej wymowna jest tutaj ostatnia scena, w której dzieci są nawet w stanie zastraszyć próbujących dojść prawdy policjantów. Dzień Pustej Klasy ma zachęcać nauczycieli do wyjścia z podopiecznymi na łono natury celem nauczenia się czegoś nowego. I tak właśnie dzieje się w "Fortecy". Być może eskapada ta z początku nie jest samowolna, lecz szybko przeradza się w prawdziwy survivalowy test. Nauczycielka, wykorzystując wcześniej zdobytą wiedzę, uczy pupili jak zastawiać śmiertelne pułapki na ludzi, przygotowywać broń z niczego oraz jak zabijać. Umiejętności te na pewno przydadzą im się w późniejszym, dorosłym życiu. "Forteca" to zatem przykład kina nie tylko rozrywkowego, ale też edukacyjnego.

wtorek, 3 czerwca 2025

Filmy na każdą okazję - Dzień Dziecka

Dzieci kochają nieskrępowaną przemoc, wygłupy, niszczyć nowe rzeczy, sprawdzać cierpliwość dorosłych, eksperymentować z używkami i bardzo lubią irytować opiekunów. Czas spędzony na intensywnej destrukcji z rodzicami może być znacznie lepszym prezentem niż drogi narkotyk. Dlatego na okazję Dnia Dziecka chciałbym podsunąć jeden pomysł na seans filmowy z dziećmi w roli głównej. Propozycja ta pochodzi z czasów głębokiego średniowiecza, podobnie, jak i święto krnąbrnych dzieci. A filmem tym jest hiszpańska produkcja z 1976 roku o wymownym tytule "Czy zabiłbyś dziecko?". Film opowiada o pewnym małżeństwie, które same ma dwójkę dzieci, a trzecie w drodze. Spędzają oni wakacje nad morzem. Ich celem jest pewna odosobniona wyspa. Gdy docierają na miejsce, zastają tam tylko dzieci. Wszyscy dorośli gdzieś zniknęli. Z czasem okazuje się, że dzieciom coś się stało i z dnia na dzień zmieniły się w mordercze istoty, polujące na "starych". Para bohaterów musi uciekać z wyspy, aby jednak to zrobić, musi poradzić sobie z napastnikami. Ma jednak opory, ponieważ są to dzieci. Powstaje zatem tytułowe pytanie, czy zabiłbyś dziecko? Obraz w reżyserii Chicho Serradora jest nader ceniony przez miłośników obskurnych filmów grozy. Produkcja jest z jednej strony rasowym horrorem o charakterystycznej atmosferze, a z drugiej próbuje stawiać jakąś tezę. Mianowicie taką, że to dzieci właśnie zawsze najwięcej obrywają, gdy dorośli toczą swoje wojny. Początkowa czarno-biała sekwencja potrafi naprawdę zrobić wrażenie swoimi szokującymi ujęciami. Dzieci na wyspie postanowiły jakby wziąć sprawy w swoje ręce i odwrócić role, samemu wchodząc w buty oprawców. Są one bezwzględne, ale zachowują przy tym pozory niewinności, śmiejąc się podczas dokonywania mordów. Zabijanie i bezczeszczenie zwłok jest dla nich kolejną zabawą. Ja od dawna wiem, że dzieci są w istocie pozbawionymi skrupułów i emocji potworami. Wiele razy doświadczyłem tego na własnej skórze. Znam też przejawy tego z relacji innych. Nie przypadkiem grupy terrorystyczne wykorzystują najmłodszych jako swoich bojowników. Na postawione zatem w tytule pytanie każdy odpowie sobie sam, chociaż na szczęście sytuacja taka jaką przedstawił Serrador, jest dla większości z nas stricte teoretyczna.

Filmy na każdą okazję - Dzień Ojca

Ojciec to bardzo ważna i niedoceniana figura w życiu każdego człowieka. Jest wzorem zarówno dla chłopców, jak i dziewczynek. Jeśli go zabrak...