sobota, 16 grudnia 2023

Luźne gatki - Obojniak Love Story

Jesteśmy sto lat za Zachodem. Tak można sparafrazować słynne powiedzenie. Chodzi mnie o to, że to, co było obecne w rzeczywistości na zachodzie kilka dekad temu, do nas dociera dopiero teraz. Jak widać, nie inaczej jest ze światem filmu. My dopiero teraz kręcimy obrazy o rzeczach, które gdzie indziej są na porządku dziennym od lat. Robimy wtedy z tego wielką aferę, promując daną produkcję jako pierwszy polskim film o czymś albo o kimś. Tak było na przykład z "W lesie dziś nie zaśnie nikt". Nie jest to zła pozycja, szczególnie jak na nasze warunki, ale slashery to były popularne w latach 80. Innym przykładem takiej sytuacji jest "Fanfik" z 2023 roku i jemu chciałbym poświęcić nieco miejsca. Film ten reklamowany był i jest jako pierwszy polski film o transie. Głównym bohaterem jest bowiem właśnie osoba, która ma jedną płeć, a potem dochodzi do wniosku, że jednak woli mieć przeciwną. Ogólnie pojmowana tematyka LGBT wchodzi powoli na naszą scenę kinematograficzną. I to samo w sobie nie jest złe, lecz może budzić pewne refleksje. Pierwsza to taka właśnie, że jednak nadal gonimy zachód. Chociażby w takiej Hiszpanii co trzeci film jest o gejach już od lat 90. Druga kwestia to wątpliwości, jakie mogą powstać przy okazji powstawania tych obrazów. Czy jest to prawdziwa potrzeba, czy też nie jesteśmy świadkami załapania się części twórców na popularny obecnie temat? Ja jestem sceptyczny względem wszelkich trendów, jak również prób używania kina do przemycania różnych treści. Film ma być przede wszystkim filmem. Samodzielnym dziełem, otwartym na interpretacje, bez łopatologii czy narzucania gotowych rozwiązań, co mam wrażenie, następuje w tym przypadku.

Film zaczyna się od rzygania. Bohaterka rzyga, bo jest nieszczęśliwa. Nie umie się odnaleźć, ma wahania nastrojów, zażywa kilogramami antydepresanty, które kradnie ojcu. Wykazuje działania autodestrukcyjne. Ogólnie mówiąc, męczy się i nie widać końca tej udręki. Wszystko zmienia się, gdy przypadkiem zakłada męskie ciuchy. W efekcie następnego dnia budzi się cudownie ozdrowiała. I już nie jako ona, lecz on. Tranzycja przechodzi tu błyskawicznie. Wystarczy się przebrać i wszystko załatwione. Jest to duże uproszczenie, na które, jak mniemam, twórcy musieli częściowo się zgodzić. Może to jednak sugerować, że rozwiązaniem na wszelkie problemy emocjonalne jest zmiana identyfikacji płciowej. Wprawdzie jest wspomniane, że protagonista już jako dziecko wzorował się na chłopcach, jest to jednak tylko pretekstowy argument. Film zatem nie zgłębia dokładnie zagadnienia trans płciowości. Nie potrafi wytłumaczyć, na czym polega problem i uproszcza cały proces. Dodatkowo pewne sceny i kwestie są wypowiadane w sposób wręcz dosadny. Brzmią one jak wykute na pamięć formułki prosto z jakiejś akcji agitacyjnej albo podręcznika. Na szczęście produkcja nadrabia te braki w innych sferach, a mianowicie przedstawieniu relacji międzyludzkich. "Fanfik" to bowiem bardziej film o emocjach niż o zmianie płci. Oczywiście nie osiąga tu również wybitnego poziomu, będąc raczej prostolinijnym i naiwnym, ale robi to w sposób szczery i w miarę naturalny. Stara się ukazać rozterki młodego pokolenia oraz naciski i stresujące sytuacje, jakim jest ono poddawane. W roli głównej widzimy w "Fanfiku" Alin Szewczyk. Nie mylić z tym Alvinem od wiewiórek. Jest to jakiś ewenement, pierwszy polski niebinarny-model-trans-aktor-aktorka. Osobnik, który defaultowo był samicą. Trudno tu oceniać grę aktorską, jako że jak się wydaje osoba ta gra po prostu siebie. Na pewno wypada pozytywnie i wiarygodnie. Wersja chłopięca pasuje jemu. I nie dziwię mu się. Też bym nie chciał być kobietą. Poza tym też czuję się uwięziony we własnym ciele. Ogólnie cała obsada się sprawdza, chociaż jakby naturalniej wypadają tu młodzi. Jest to bądź co bądź pozycja do nich właśnie skierowana. I tu właśnie można mieć pewne wątpliwości. Jaka idea bowiem przyświecała twórcom i czy w ogóle jakaś była? Obraz nie może do końca zdecydować się czy chce być teen dramą, czy czymś głębszym, mówiącym o szerszym problemie, który dotyka, jak się zdaje, coraz więcej osób. Pytanie tylko w jakim stopniu jest to rzeczywisty i poważny problem? Z boku bowiem wygląda to nieraz, jakby ktoś robił ludziom wodę z mózgu, w imię nie wiadomo w sumie czego. Na pewno faktem jest, że jesteśmy świadkami ciągłej walki o umysły, te młode również. Obserwując zachowania i tendencje części społeczeństwa na wszelkich platformach internetowych, jak i w popkulturze, zachodzi podejrzenie, że całe to zamieszanie jest jedynie przejściową modą. Trendem, który odejdzie kiedyś w zapomnienie. Z drugiej strony zauważalne są zmiany kulturowo-obyczajowe i jednym z ich objawów może być właśnie wszechobecny kryzys tożsamości. Nie ulega wątpliwości, że przyszłe społeczeństwo będzie zupełnie inne niż obecne.

Osobną kwestią, która może budzić zastanowienie, jest wątek romantyczny przedstawiony w filmie. Bohaterka, która chce być chłopakiem, zakochuje się z wzajemnością w chłopaku, który jest gejem. Mimo perturbacji ostatecznie się schodzą. Jak się zatem można domyślić, będą również współżyć. I prawdopodobnie w sposób tradycyjny. Jaki jest zatem sens tej całej zamiany, skoro ostatecznie wychodzi na to samo, czyli seks kobiety z mężczyzną? Jakby ona została dziewczyną, a on hetero to efekt byłby ten sam. I tak by byli ze sobą, bo przecież się polubili. Film sugeruje, że Alvin nie zainteresowałby się kolegą, gdyby ten postrzegał ją jako samicę właśnie. Tylko jako chłop. To trochę tak jakby sięgać lewą ręką do prawego ucha. No, ale może się nie znam i czegoś po prostu nie rozumiem. Intencje autorów może i są dobre, ale powszechnie wiadomo, gdzie dobre intencje prowadzą. "Fanfik" budzi sprzeczne emocje. Z jednej strony sympatię, a z drugiej nieufność. Tak czy owak, jest na pewno ciekawą pozycją na naszym rynku filmowym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Luźne gatki - Alternatywne zakończenie filmu "Śmierć w Wenecji"

Gustav von Aschenbach leży na leżaku plażowym wpatrzony w morską toń. W oddali majaczy zachodzące Słońce oraz sylwetki ludzi skąpanych w jeg...