niedziela, 21 listopada 2021

Potwór XVII - Hyde nie ma nic do ukrycia

Gdy jakiś mężczyzna rozchyla płaszcz, prezentując przechodniom swoje klejnoty, większość z nich z niezrozumiałych przyczyn odwraca głowę. Damska część dodatkowo podnosi wrzask lub pisk. Zależy od indywidualnych predyspozycji. Podobną właśnie scenę zawiera film pod tytułem "Jekyll i Hyde... znowu razem". Jest to alternatywna historia opowieści o doktorze Hydzie i panu Jekyllu. W tej odsłonie biedny naukowiec zmienia się w monstrum, lecz nie żądne krwi, a kobiecych wdzięków. Kulminacją jego wybryków jest występ w trakcie pewnej ceremonii, podczas którego dokonuje efektownego striptizu przed zgromadzonym, szanownym gronem. Nie jest to jedyna wspaniała scena w tym dziele. Niejeden wytrawny kinoman zapewne doceni plastyczną scenę powiększania biustu. Motorem napędowym są popisy jest tzw. aktora Marka Blankfielda. Nie jest to może bardzo rozpoznawalne nazwisko, lecz na pewno zasługujące na uwagę. Rola Hyde'a jest tą, w której w pełni mógł ukazać swój talent, ale podziwiać go można również chociażby w "Robin Hood: Faceci w rajtuzach" gdzie wspaniale odwzorował proces wydalania. "Jekyll i Hyde... znowu razem" nie prezentuje klasycznego spojrzenia. Mimo to skłania do refleksji na temat dwoistości natury ludzkiej. W każdym kryje się dzika strona. Nieujarzmiona potrzeba by ulec pierwotnym instynktom i zagryźć zęby na czyimś pośladku. To naturalne. Sztuka tkwi w tym aby umieć powstrzymać tego wewnętrznego potwora, bestię która domaga się zaspokojenia rządzy keczupu. Strach pomyśleć co się stanie gdy ludzie nie będą mieli już nic do ukrycia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Luźne gatki - Alternatywne zakończenie filmu "Śmierć w Wenecji"

Gustav von Aschenbach leży na leżaku plażowym wpatrzony w morską toń. W oddali majaczy zachodzące Słońce oraz sylwetki ludzi skąpanych w jeg...